Fatalna jazda Jorge Lorenzo w deszczu. "Muszę coś z tym zrobić"

Weekend na torze Sachsenring, gdzie rozegrano wyścig o Grand Prix Niemiec, nie był udany dla Jorge Lorenzo. W piątek i sobotę Hiszpan notował groźnie wyglądające upadki, a niedzielny wyścig ukończył na piętnastym miejscu.

W piątek podczas treningu Jorge Lorenzo zanotował groźnie wyglądający upadek w zakręcie numer jedenaście. Hiszpan zapewniał jednak, że nic mu się nie stało i nie będzie to miało wpływu na jego postawę w dalszej części weekendu. Jednak w trakcie sobotnich kwalifikacji "Por Fuera" dwukrotnie zapoznawał się z asfaltem.

W wyścigu Lorenzo od startu miał spore problemy z nawiązaniem rywalizacji z czołówką. Aktualny mistrz świata nie potrafił się odnaleźć w deszczowych warunkach i odjechał bezbarwny wyścig. Hiszpan dojechał do mety na piętnastej pozycji. - Muszę coś zrobić, zwłaszcza jeśli chodzi o opony Michelin w takich warunkach. Gdy mieliśmy opony Bridgestone, w deszczu byłem w stanie walczyć o wygrane. Może czasem nieco traciłem, ale byłem w czołówce. Teraz w deszczowych warunkach strasznie się męczę, bardziej niż kiedyś - powiedział Lorenzo.

Hiszpan słabo już wypadł podczas niedzielnej rozgrzewki, która również odbywała się w deszczu. - To było coś strasznego. Miałem stratę czterech sekund do czołówki. W wyścigu nieco poprawiłem prędkość, ale kiedy tor zaczął przesychać, to zacząłem tracić przyczepność przodu motocykla i nie byłem w stanie utrzymać tempa - dodał "Por Fuera".

Zawodnik Movistar Yamaha MotoGP nie ukrywa, że w niedzielę jego zespół również nie wykonał najlepiej swojej pracy. - Popełniliśmy błąd w strategii. Przyjechałem bardzo późno do boksu na zmianę motocykla, bo po błędach sprzed roku, stwierdziłem, że pojawię się w pit-lane dopiero w momencie, gdy zespół wystawi tablicę informacyjną i sam ściągnie mnie do boksu. Do tego ekipa przygotowała dla mnie opony pośrednie, a one nie okazały się najlepszym rozwiązaniem - stwierdził hiszpański motocyklista.

ZOBACZ WIDEO Rajd Estonii: Tak Kajetanowicz radził sobie na ultraszybkich oesach

Jak się okazało, Lorenzo nie mógłby wcześniej zjechać do pit-lane na zmianę motocykla, bo jego zespół nie założył koców grzewczych na opony. Mechanicy Yamahy zrobili to zbyt późno i musieli poczekać aż one się nagrzeją. - Nie byliśmy przygotowani na właściwy ruch we właściwym momencie. Mamy lekcję na przyszłość, jednak to jest bez znaczenia, bo ja sam nie byłem konkurencyjny - ocenił Lorenzo.

Po wyścigu w Niemczech, sytuacja Lorenzo w mistrzostwach MotoGP jest kiepska. Aktualny mistrz świata traci aż 48 punktów do prowadzącego Marca Marqueza. Spory wpływ na tę sytuację ma to, że ostatnie zawody na torach w Assen i Sachsenringu rozgrywane były w deszczu. - To nie jest łatwe dla mnie, aby z moim stylem jazdy, mieć wystarczającą pewność siebie na motocyklu w deszczowych warunkach. Muszę coś zrobić, coś zmienić i zobaczymy czy to zadziała. Mistrzostwa nie są zakończone. Tak długo jak będę mieć matematyczne szanse, tak długo będę wierzyć w wygraną. Widzieliśmy już, że Marquez jest szybki w każdych warunkach. W rozgrzewce miał upadek, ale na szczęście nie doznał kontuzji. Wszystko może się zdarzyć. Widzieliśmy już sytuacje, że liderzy mieli spore przewagi, a tracili to z różnych powodów. Nadal jestem optymistą - podsumował Lorenzo.

Komentarze (0)