Ostra walka Valentino Rossiego z Marcem Marquezem. "Nie mogłem odpuścić w żadnym z zakrętów"

Valentino Rossi zajął trzecie miejsce w wyścigu o Grand Prix Wielkiej Brytanii na torze Silverstone. Włoch stoczył pasjonujący pojedynek z Marcem Marquezem, który dojechał do mety jako czwarty.

W tym artykule dowiesz się o:

Po zwycięstwo w wyścigu o Grand Prix Wielkiej Brytanii sięgnął Maverick Vinales, dla którego była to pierwsza wygrana w historii startów w MotoGP. Obok Hiszpana na podium stanęli Cal Crutchlow oraz Valentino Rossi.

Rossi na Silverstone stoczył ostry pojedynek z Marcem Marquezem. Włoch i Hiszpan kilkukrotnie się wyprzedzali i blokowali, ale zawsze w granicach fair-play. - W mistrzostwach odrobiłem tylko trzy punkty do Marca Marqueza, ale jestem bardzo zadowolony, bo to była twarda walka. Walczyłem na każdym okrążeniu i nigdy się nie poddałem. Niestety, po ośmiu czy dziesięciu okrążeniach tylne koło zaczęło się ślizgać. Trudno było mi kontrolować motocykl, ale zabawa i wyprzedzanie z Calem i Marcem dało mi sporo frajdy. Jestem bardzo zadowolony z tego podium - powiedział 37-latek.

Dla Rossiego był to kolejny udany wyścig na Silverstone. Przed rokiem Włoch triumfował w Grand Prix Wielkiej Brytanii, teraz był trzeci. - To był wspaniały wyścig. Już na początku było sporo walki, na ostatnich okrążeniach również. Wiedziałem, że od początku muszę jechać na limicie, nie mogłem odpuścić w żadnym z zakrętów - dodał.

Tempo wyścigowe Rossiego nie było jednak najlepsze. W sobotnich kwalifikacjach, które odbyły się w deszczu, Włoch zajął drugie miejsce. Na suchym torze "Doctor" był jednak znacznie wolniejszy. - W suchych warunkach nie byliśmy tak mocni. Wiedzieliśmy, że będziemy się męczyć na tych oponach w drugiej części wyścigu i tak było. Być może punkty w mistrzostwach teraz nie są ważne, ale ciesze się z pokonania rywali. To dobra wiadomość dla mnie i zespołu - stwierdził.

Kibice MotoGP mają w pamięci ostatni pojedynek Rossiego z Marquezem, który w Malezji w 2015 roku doprowadził do upadku Hiszpana. Wtedy Włoch za zbyt niebezpieczną jazdę został ukarany startem z końca stawki w kolejnym wyścigu, co przekreśliło jego szanse na tytuł mistrzowski. Tym razem obyło się bez kontrowersji. - Mam na kombinezonie czarne ślady po oponach, bo dotknęliśmy się dwa czy trzy razy. To był wielki pojedynek, twardy, ale uczciwy. Myślę, że ta walka nam obojgu przyniosła sporo radości. Obaj walczyliśmy do końca o podium. Myślę, że fajnie będzie to zobaczyć jeszcze raz w telewizji - podsumował.

ZOBACZ WIDEO: Historyczny mariaż łódzkich klubów. Jak żużel dogadał się z siatkówką?

Komentarze (0)