Marc Marquez ruszał do niedzielnego wyścigu z czwartej pozycji, ale zaraz po starcie przebił się na trzecie miejsce. Po kilku okrążeniach wydawało się, że zawodnik Repsol Honda Team będzie w stanie nawiązać walkę z prowadzącymi Valentino Rossim i Jorge Lorenzo. Stało się jednak inaczej.
Pod koniec wyścigu tempo Marqueza spadło. Było to spowodowane kiepskim wyborem przedniej opony. Hiszpan założył z przodu oponę z twardej mieszanki, która nie dawała najlepszej przyczepności na rozgrzanym asfalcie. - Ten wyścig był skomplikowany i na dodatek to nie był jeden z moich najlepszych dni. Wystartowałem pewny siebie i myślałem, że mam dobre tempo. Byłem w stanie odrobić stratę do Rossiego i Lorenzo, którą miałem po pierwszych okrążeniach. Jednak potem miałem problemy z przednią oponą i zacząłem tracić więcej czasu - powiedział były mistrz świata MotoGP.
Ostatecznie po zwycięstwo w Grand Prix San Marino sięgnął kolega z zespołu Marqueza - Dani Pedrosa. Hiszpan zastosował inną taktykę niż "MM93" i założył w swoim motocyklu oponę z miękkiej mieszanki. - Gdy Dani mnie wyprzedził, próbowałem go gonić i odzyskać stracone miejsce. Po chwili wiedziałem jednak, że prędzej się rozbiję niż go dogonię. Wtedy skupiłem się na dojechaniu do mety - dodał Marquez.
Pomimo słabszego występu w Misano, Marquez nadal jest zdecydowanym liderem mistrzostw. Hiszpan ma 43 punkty przewagi nad drugim w klasyfikacji Rossim. - Musimy nadal się poprawiać, ale pozytywną rzeczą jest to, że straciłem tylko kilka punktów w ten weekend. To jest dobre rozwiązanie dla nas. Byliśmy w ten weekend konkurencyjni, ale w wyścigu nie potrafiliśmy tego pokazać. Teraz nie pozostaje nam nic innego jak pozytywnie podejść do wyścigu w Aragonii - stwierdził Hiszpan.
ZOBACZ WIDEO Hasi o transferach Legii: Rywalizacja jest zabójcza (źródło TVP)
{"id":"","title":""}