Sobotnie kwalifikacje do wyścigu o Grand Prix Walencji padły łupem Jorge Lorenzo. Zawodnik Movistar Yamaha MotoGP, który wcześniej wygrał dwie z czterech sesji treningowych, pobił przy okazji rekord toru imienia Ricardo Tormo.
W tej sytuacji Marc Marquez jest zadowolony z wywalczenia drugiej pozycji na starcie do niedzielnego wyścigu. - Jesteśmy zadowoleni, bo udało się uzyskać miejsce w pierwszym rzędzie. To był nasz główny cel. Mieliśmy świadomość, że uzyskanie pole position będzie bardzo trudne. Jechałem na limicie już w ostatnim treningu. Dlatego miałem upadek, bo szukałem granicy bezpieczeństwa - powiedział "MM93".
W trakcie sesji kwalifikacyjnej nowo kreowany mistrz świata MotoGP miał spięcie z Andreą Iannone. Włoch zepsuł Hiszpanowi jeden z przejazdów. - W kwalifikacjach miałem plan, aby dwukrotnie użyć nowych opon i zrobić na nich po dwa-trzy okrążenia. Jednak w trakcie mojego pierwszego przejazdu przeszkodził mi Andrea Iannone. Jechał powoli środkiem toru i mnie przyblokował. Myślę, że mnie nie widział, ale w tamtej chwili mocno się wkurzyłem. Jednak ochłonąłem i nie mam pretensji o tę sytuację - dodał Marquez.
Marquez ma świadomość, że w niedzielę wiele może się zmienić w Walencji. Tym bardziej, że synoptycy zapowiadają zmianę pogody. Ma być chłodniej, przez co asfalt nie będzie gwarantować tak dobrej przyczepności jak w sobotnich kwalifikacjach. - Lorenzo był krok przed nami w kwalifikacjach, zwłaszcza na nowych oponach. Gratuluję mu zdobycia pole position. Jeśli chodzi o dobór opon na wyścig, to zobaczymy jaka będzie sytuacja w niedzielę. Czuję się dobrze na miękkiej mieszance, ale wydaje nam się, że nie wytrzymają one dystansu całego wyścigu. W sobotni poranek byliśmy szybcy również na twardej oponie, więc musimy poczekać - podsumował 23-latek.
ZOBACZ WIDEO Kamil Grosicki: Gol dla Nawałki