We wtorek Valentino Rossi zakończył testy MotoGP w Walencji z drugim wynikiem. Włoch spędził wtedy większość czas na tegorocznym motocyklu, gdyż w trakcie przejazdu na maszynie na sezon 2017 popełnił błąd i zanotował upadek.
Mechanicy musieli odbudować motocykl "Doctora" w specyfikacji na rok 2017, stąd o poranku Rossi nie pojawił się od razu na torze w Walencji. Ostatecznie 37-latek zakończył dzień z siódmym wynikiem. Rossi był wolniejszy o 0.734 s. od najszybszego Mavericka Vinalesa. - To był długi dzień, bo mieliśmy sporo pracy do wykonania. Pokonałem sporo okrążeń. Wszystko po to, aby porównać pracę starego i nowego silnika. Do tego doszło jeszcze znalezienie różnic pomiędzy starą a nową ramą. Sprawdziliśmy również nowe opony. Nadal mamy sporo do zrobienia, ale myślę, że to była pozytywna środa - powiedział zawodnik Movistar Yamaha MotoGP.
Wraz z końcem listopada w MotoGP zacznie obowiązywać zakaz testowania. Potrwa on aż do końca stycznia 2017 roku. Dlatego za parę dni Yamaha odbędzie jeszcze jedne testy. Tym razem zawodnicy tego teamu będą sprawdzać swoje motocykle w Malezji. - Musimy popracować nad całym pakietem na sezon 2017. Nowa rama ma kilka fajnych rozwiązań, ale potrzebujemy jeszcze czasu, aby znaleźć odpowiednie ustawienia. Jeśli chodzi o silnik, to jest dopiero pierwszy krok. Nowy silnik jest na pierwszym etapie ewolucji. Nadal musimy nad nim pracować, aby jechać szybciej - dodał Rossi.
ZOBACZ WIDEO Świetny rok Nawałki. "Dobrze, że to Polak, w końcu nie musimy mieć kompleksów"