Jorge Lorenzo ukończył ostatni wyścig o Grand Prix Hiszpanii na trzeciej pozycji. Było to pierwsze podium Hiszpana w barwach Ducati. 30-latek przekonywał, że dobry wynik w Jerez to zasługa zmian wprowadzonych w motocyklu z Bolonii.
Treningi przed wyścigiem o Grand Prix Francji na torze Le Mans pokazały jednak, że Lorenzo nadal ma problemy z dopasowaniem się do włoskiej maszyny. Najlepszym dowodem na to są wyniki trzeciej sesji treningowej. W niej 30-latek zajął ostatnie miejsce. Był wolniejszy o 5.934 s. od najszybszego Scotta Reddinga.
- Niestety, pogoda zepsuła moje treningi i kwalifikacje. W deszczowych warunkach czułem się bardzo konkurencyjny, ale gdy tor zaczął przesychać, to nie byłem w stanie jechać na limicie. Były miejsca mokre, były miejsca wilgotne. Nie czułem się wystarczająco bezpiecznie - powiedział Lorenzo.
Kiepskie wyniki osiągane przez trzykrotnego mistrza świata MotoGP sprawiły, że trafił on do Q1. Hiszpan nie poprawił swojego tempa i szybko odpadł z walki o pole position. - W pierwszej części kwalifikacji pojawiło się mnóstwo zawodników z czołówki. Miałem frajdę z jazdy w Q1, ale nie udało się awansować do Q2. Szkoda, bo gdybyśmy mieli jeszcze z piętnaście minut, to byłbym w stanie poprawić mój rezultat o 0.3 s. - dodał Hiszpan.
Lorenzo jest jednak przekonany, że w niedzielę uda mu się osiągnąć dużo lepszy wynik w wyścigu o Grand Prix Francji. - Myślę, że moje prawdziwe tempo w suchych warunkach jest lepsze, gdzieś w okolicach ósmego miejsca. Teraz zostaje mi skupić się na porannej rozgrzewce. W niej poszukam jeszcze lepszych ustawień motocykla. Później spróbuję odrobić kilka pozycji w trakcie wyścigu - podsumował reprezentant Ducati.
ZOBACZ WIDEO Królewscy krok od mistrzostwa. Zobacz skrót meczu Celta - Real [ZDJĘCIA ELEVEN]