W zeszłym roku Marc Marquez w świetnym stylu sięgnął po tytuł mistrzowski w MotoGP. Dla młodego Hiszpana było to już trzecie mistrzostwo w królewskiej kategorii w krótkiej karierze. Zawodnik Repsol Honda Team potrafił wykorzystać błędy rywali, a sam konsekwentnie dojeżdżał do mety. Błąd i nieukończony wyścig z powodu upadku przytrafiły mu się dopiero w momencie, gdy miał pewny tytuł.
W tym sezonie jest jednak inaczej. Marquez wygrał tylko jeden wyścig - na początku sezonu w amerykańskim Austin. Hiszpan zajmuje czwarte miejsce w klasyfikacji generalnej mistrzostw. Jego strata do lidera Andrei Dovizioso wynosi 11 punktów. - Nie oczekuję już zbyt wielu zmian w naszym motocyklu w tym roku. Mam nadzieję, że w tej sytuacji będę w stanie wycisnąć maksimum z pakietu, którym dysponujemy. Może przyszły rok będzie dla nas lepszy - powiedział aktualny mistrz świata.
Nie jest tajemnicą, że największym mankamentem Hondy jest przyspieszenie. Marquez narzekał na to już w zeszłym roku. W sezonie 2016 sporo wyścigów odbywało się jednak w deszczowych warunkach, kiedy przyspieszenie traci na znaczeniu. Hiszpan stara się nadrabiać mankamenty maszyny poprzez opóźnianie hamowania, ale wiąże się to ze sporym ryzykiem. W tym roku doprowadziło to już do trzynastu upadków Marqueza.
- Mieliśmy ostatnio testy w Barcelonie, ale nie sprawdzałem tam żadnych nowych części. Po prostu ich nie mieliśmy. Może na sierpniowe testy w Brnie uda się coś przygotować. Popatrzmy za to na Yamahę. Gdy w piątek w Assen jechałem za Valentino Rossim, to od razu zrozumiałem, że mają inną ramę. Był w stanie jechać szybciej, inaczej wchodził w zakręty. To zrobiło im różnicę. Oni zrobili krok do przodu, ale my nadal wierzymy w swoje możliwości - dodał Hiszpan.
ZOBACZ WIDEO "Klatka po klatce" #4: Różalski o żenującej polskiej modzie (WIDEO)