Rodzina Nicky'ego Haydena domaga się odszkodowania

W maju doszło do wypadku Nicky'ego Haydena, który został potrącony przez samochód w trakcie wycieczki rowerowej. Były mistrz świata MotoGP doznał poważnych obrażeń głowy i zmarł po kilku dniach w szpitalu. Teraz jego rodzina walczy o odszkodowanie.

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera
Nicky Hayden Materiały prasowe / Michelin / Na zdjęciu: Nicky Hayden
Do wypadku Nicky'ego Haydena doszło 17 maja 2017 roku w okolicach włoskiego Rimini. Amerykanin przebywał we Włoszech, gdyż kilka dni wcześniej odbywał się tam wyścig klasy World Superbike. W trakcie wycieczki rowerowej "Kentucky Kid" został potrącony przez Włocha kierującego Peugeotem 206CC. Hayden trafił do szpitala z poważnymi obrażeniami głowy. Lekarze od początku określali jego stan jako "ekstremalnie krytyczny". Amerykański motocyklista zmarł 22 maja 2017 roku w wieku 35 lat.

Włoska policja nadal ustala przyczyny wypadku. W porozumieniu z rodziną powołano też specjalną komisję, w skład której weszli eksperci znający się na ruchu drogowym. Mają oni ustalić, kto zawinił w trakcie feralnego incydentu. Kierujący Peugeotem znajdował się na drodze z pierwszeństwem przejazdu, ale na pewno przekroczył w tym miejscu dopuszczalną prędkość. Przed skrzyżowaniem obowiązywał limit 50 km/h, podczas gdy policjanci ustalili, że musiał on poruszać się z prędkością ok. 80 km/h.

Co więcej, jak poinformował dziennik "Il Resto del Carlino", rodzina Haydena za pośrednictwem swojego prawnika Moreno Maresiego wniosła do sądu sprawę o odszkodowanie. Amerykanie domagają się zadośćuczynienia od kierującego samochodem. Według informacji włoskich dziennikarzy, 30-letni Włoch bardzo mocno przeżywa śmiertelny wypadek Haydena. Dopiero przed paroma dniami wrócił do pracy, jednak ciągle korzysta z pomocy psychologa. - Jechałem do pracy, a Hayden pojawił się znikąd - twierdzi.

Policja oraz prokurator dysponują też materiałami z monitoringu w okolicach skrzyżowania, gdzie doszło do wypadku. Według nieoficjalnych informacji, dość dobrze zarejestrowały one moment zdarzenia. Na jednym z nagrań widać, że Hayden nie zatrzymał się na znaku STOP. - Kierowca pojazdu nie miał możliwości uniknięcia zderzenia - twierdzi prokurator Orlando Omicini.

Tymczasem śledczy zwrócili Maresiemu, który reprezentuje rodzinę zmarłego motocyklisty, rower Haydena. Został on skonfiskowany jako dowód w sprawie zaraz po wypadku.

Hayden był jednym z najlepszych amerykańskich motocyklistów ostatnich lat. W latach 2003-2015 startował w MotoGP. W sezonie 2006 zdobył upragniony i jedyny w swojej karierze tytuł mistrzowski. Dokonał tego na motocyklu ekipy Repsol Honda Team. W ostatnich dwóch latach ścigał się dla Hondy w WSBK. Jego celem było zdobycie tytułu również w tej kategorii. Amerykanin chciał być pierwszym motocyklistą, któremu udała się ta sztuka.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×