Robert Kubica miał zostać kierowcą Ferrari już w sezonie 2012 i to w Formule 1, ale wszystko zmienił fatalny wypadek rajdowy. Krakowianin musiał na kilka lat zapomnieć o ściganiu i zweryfikować swoje cele. Drugie podejście do F1 okazało się nieudane, ale za to Polak świetnie odnalazł się długodystansowych mistrzostwach świata WEC.
Przed Kubicą czwarty sezon w wyścigach długodystansowych, ale dopiero pierwszy w kategorii Hypercar. To najwyższa klasa, która od niedawna przyciąga gigantów motoryzacyjnych. To otworzyło przed 39-latkiem drzwi do Ferrari. Włosi przed rokiem wygrali kultowe 24h Le Mans, co zresztą stało się też marzeniem Kubicy. - Zakochałem się w tym wyścigu. Jest wyjątkowy, tylko raz w roku - mówi wprost kierowca z Polski.
Czym są długodystansowe mistrzostwa świata WEC?
WEC obecnie składa się z ośmiu wyścigów. Część z nich odbywa się na torach dobrze znanych z F1. W kalendarzu mistrzostw znajdziemy m.in. Losail (Katar), Spa-Francorchamps (Belgia), Sao Paulo (Brazylia) i Monza (Włochy).
ZOBACZ WIDEO: Koniec kariery, spokój czy nowy impuls. Czego potrzebuje Tai Woffinden?
Najkrótszy z wyścigów WEC liczy sześć godzin. Najdłuższy jest francuski klasyk na torze Circuit de la Sarthe, gdzie rywalizacja trwa całą dobę. System punktowy różni się w zależności od długości dystansu - najwięcej do zdobycia jest oczywiście w 24h Le Mans.
Obecnie w stawce Hypercar aż roi się od dużych marek motoryzacyjnych. Wśród rywali Kubicy będą tacy potentaci jak Toyota, Porsche, Peugeot, BMW, Alpine, Lamborghini i Cadillac. Ich obecność kusi też byłe gwiazdy F1. Robert Kubica nie jest jedynym kierowcą, który dał się namówić na rywalizację w długodystansowym świecie. Na liście startowej widnieją takie nazwiska jak Jenson Button, Mick Schumacher, Sebastien Buemi, Kamui Kobayashi czy Nyck de Vries.
Dodatkowe Ferrari dla Kubicy
Regulamin WEC pozwala każdej ekipie fabrycznej na wystawienie dwóch samochodów. W przypadku Ferrari są to pojazdy oznaczone numerami 50 i 51. Odpowiadają za nie mechanicy AF Corse. Ta sama ekipa wystawia też do rywalizacji auto oznaczone numerem 83, którym ściga się Kubica. Jak to możliwe?
Do mistrzostw mogą się zgłosić prywatne zespoły, które wynajmują lub kupują dodatkowe auto od jednego z producentów. AF Corse skorzystało z tej możliwości, co pozwoliło m.in. na umieszczenie logotypów Orlenu na żółto-czerwonym Ferrari. Polak ze względu na konflikt interesów nie mógł trafić do fabrycznych załóg, które są sponsorowane przez Shella.
Co to oznacza w praktyce? Ferrari walcząc o tytuł długodystansowego mistrza świata będzie gromadzić tylko punkty zdobyte przez samochody numer 50 i 51. Kubica wraz z załogą numer 83 będzie natomiast rywalizować o tytuł wśród zespołów prywatnych. W stawce jest ich kilka (m.in. Hertz Team JOTA i Proton Competition).
Kluczowe jest to, że każdy z samochodów Ferrari ma taką samą specyfikację. Prywatne pojazdy nie są starszymi konstrukcjami czy też gorzej wyposażonymi. To oznacza, że Kubica ma prawo myśleć o wygranej w 24h Le Mans.
Obiecujący prolog WEC
Razem z Robertem Kubicą załogę numer 83 tworzą Yifei Ye oraz Robert Shwartzman. Chińczyk jest świetnie znany polskim kibicom. Wspólnie z krakowianinem zdobył długodystansowe mistrzostwo Europy w sezonie 2021. Wtedy byli też bliscy zwycięstwa w 24h Le Mans, ale ich samochód odmówił posłuszeństwa na ostatnim okrążeniu. Rosjanin to z kolei podopieczny akademii talentów Ferrari, były mistrz Formuły 3.
AF Corse w poniedziałek i wtorek wypadło bardzo korzystnie w przedsezonowych testach WEC. Świetne czasy kręcił zwłaszcza Ye, dzięki któremu załoga Kubicy jedną z sesji zakończyła na trzecim miejscu. Łącznie cała trójka pokonała 278 okrążeń, co daje 1500 kilometrów. - Chociaż czasy są nieistotne na tym etapie, to załoga stale była w czołówce i odnalazła rytm - słyszymy z włoskiego zespołu.
- W ciągu dwóch dni prologu udało nam się zgromadzić sporo dystansu i to w różnych warunkach. To były produktywne sesje. Zebraliśmy sporo informacji. Poświęciliśmy środę na ich analizę. Teraz musimy to wszystko poskładać w całość przed weekendem - mówi Kubica.
Pierwotnie prolog miał się odbyć w miniony weekend, a zespoły miały dostać więcej czasu na analizę danych. Sytuację zmieniła napięta sytuacja na Morzu Czerwonym. Ataki separatystów z Ruchu Huti sprawiły, że statki płynące ze sprzętem WEC dotarły do Kataru ze sporym opóźnieniem. Jeszcze w poniedziałek niektóre ekipy rozpakowywały swoje kontenery.
- Ostatnia doba była dla nas pracowita, bo wydarzyło się wiele rzeczy i musieliśmy sobie poradzić z szeregiem kłopotów. Teraz musimy się przegrupować i wyciągnąć wnioski przed wyścigiem - dodaje Kubica.
W załodze Polaka panuje dobry nastrój. Chociaż Kubica, Ye i Shwartzman mają niewielką wiedzę o samochodach klasy Hypercar, to wydaje się, że szybko znaleźli wspólny język z modelem 499P. - Zrobiliśmy sporu krok naprzód z ustawieniem samochodu, jak i z komfortem jazdy. Zdecydowanie te dwa dni nam pomogły. Mamy jeszcze coś do poprawy, ale zaczynamy sezon z dobrą podstawą - twierdzi Ye.
Łukasz Kuczera, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj także:
- Ryzykują zdrowiem i życiem. Mogą pomarzyć o zarobkach gwiazd F1
- Już nawet pracownicy odchodzą. Fatalna sytuacja w zespole F1