Trio Jakub Śmiechowski, Władysław Łomko oraz Clement Novalak okazało się bardzo mocne, pomimo tego, że był to dopiero drugi wyścig Łomko na Circuit de la Sarthe, a dla Novalaka debiut w wyścigu 24h Le Mans. Z tego grona największym doświadczeniem pochwalić mógł się Śmiechowski, który przed rokiem triumfował w 24h Le Mans, a ogółem był to jego szósty wyścig na tym torze.
Podium dla Polaków w 24h Le Mans
Kierowcy, inżynierowie i mechanicy Inter Europol Competition zaprezentowali się znakomicie zarówno na torze, jak i poza nim, zajmując drugie miejsce w klasie LMP2, mniej niż 20 sekund za zwycięzcą wyścigu. Po raz kolejny polski zespół pokazał światowy poziom i nieprzeciętną szybkość.
- W zeszłym roku niektórzy kwestionowali nasze zwycięstwo w Le Mans i nie darzyli nas szacunkiem, na jaki zasłużyliśmy. W tym roku jesteśmy drudzy, 18 sekund za zwycięzcą wyścigu, i po raz kolejny udowodniliśmy, na co stać nasz zespół. To jest dobry sezon. Wygraliśmy w ELMS na Paul Ricard i przyjechaliśmy do Le Mans pewni tego, co możemy osiągnąć. To był dla nas trudny wyścig; musieliśmy walczyć - mówi Sascha Fassbender, menedżer polskiego zespołu.
ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Euro". Michał Listkiewicz ocenił występ Polaków
Tydzień wyścigowy rozpoczął się od tradycyjnego badania kontrolnego w sobotę poprzedzającą wyścig. W centrum Le Mans kierowcy spotkali się z fanami i mediami. Poprzedzająca wyścig niedziela była dniem testowym, w czasie którego w ciepłych i suchych warunkach zespół miał szanse sprawdzić pierwsze ustawienia zielono-żółtego prototypu. Pierwsza oficjalna sesja treningowa miała miejsce w środę, a następnie rozpoczęły się kwalifikacje.
Polacy uzyskali 11. czas w klasie LMP2, który był znacznie poniżej oczekiwań zespołu i kibiców. W ubiegłym roku ekipa rozpoczęła jednak 24h Le Mans z trzynastej pozycji, a mimo to wygrała. To najlepszy dowód na to, że pozycja kwalifikacyjna nie jest kluczowa dla wyniku w wyścigach długodystansowych. Liczy się tempo wyścigowe.
Polacy z piekła do nieba na 24h Le Mans
Wyścig rozpoczął Łomko. Dwa pierwsze przejazdy należały do niego. Zaczął spokojnie i mądrze nie ryzykując niepotrzebnie. Po pierwszym postoju odrabiał straty i awansował na ósme miejsce. Już na początku wyścigu trzech rywali z LMP2 miało kłopoty i odpadło z rywalizacji. W drugiej godzinie padał już intensywny deszcz. Odważna strategia pozostania na oponach typu slick pozwoliła Rosjaninowi na awans na drugą pozycję.
Nieprawdopodobne wydaje się, że w tych warunkach Łomko pokonał okrążenie szybciej niż kierowcy, którzy dokonali zmiany na opony deszczowe. Deszcz dość szybko przestał padać i tor stawał się coraz bardziej suchy. Kolejny przejazd należał już do Novolaka, który wskoczył na drugie miejsce, 10 sekund za liderem klasy. Do końca wyścigu pozostawało jeszcze 21 godzin więc wiele mogło się wydarzyć.
Wkrótce potem Novalak wyprzedził załogę numer 10 i objął prowadzenie w klasie LMP2. Problem z przednim lewym kołem i późniejsze uszkodzenie nosa wymusiły nieplanowany postój i Francuz spadł na dziewiątą pozycję. Zespół zaczął dramatyczny pościg i walkę o powrót na czoło stawki.
- Straciliśmy okrążenie i musieliśmy walczyć, co pokazuje jakość zespołu oraz sposób, w jaki działamy. Samochód spisywał się bez zarzutu, podobnie jak w zeszłym roku. Wyścig pokazał też jacy jesteśmy: grupą ludzi z pasją i zapałem do pracy z Inter Europol Competition; chociaż nie jest to pełna powtórka z zeszłego roku, jesteśmy bardzo szczęśliwi! - komentuje Fassbender.
Trudna noc i szczęśliwa niedziela
Gdy dzień zamienił się w noc, rozpoczęła się najtrudniejsza część 24h Le Mans. To był czas przewidziany przez inżynierów dla Jakuba Śmiechowskiego, który w bardzo dobrym tempie pokonywał kolejne okrążenia francuskiego toru. Po przejeździe Polaka, Łomko ponownie zasiadł za kierownicą. Po długim okresie jazdy za samochodem bezpieczeństwa, Rosjanin po raz drugi otrzymał opony na mokrą nawierzchnię, zajmując siódmą lokatę, ale co najważniejsze z niedużą stratą do lidera.
Ulewny deszcz w połowie wyścigu był problematyczny dla Novalaka, który obawiał się o aquaplaning i widoczność po intensywnej ulewie. Francuz zajmował trzecią pozycję, a a stawka "podróżowała" za samochodem bezpieczeństwa. Po kolejnym pit-stopie Łomko przejął samochód.
Po wznowieniu wyścigu, wypadek innej załogi ponownie zatrzymał akcję w 24h Le Mans. Sześć godzin przed końcem Łomko przekazał prowadzenie Novalakowi, który wkrótce potem dobrze wykorzystał ponowny restart zbliżając się do lidera wyścigu na pięć sekund.
W końcowych etapach tempo mocno wzrosło, a zespół wykorzystał każdą dostępną taktykę, prowadząc w wyścigu, a następnie zajmując drugie miejsce po kluczowym ostatnim pit-stopie. Novalak dał z siebie wszystko w trudnych, wilgotnych warunkach, zajmując drugie miejsce ze stratą 18 sekund do zwycięzców. Jest to kolejny imponujący wynik zespołu Inter Europol Competition, który powrócił do 24h Le Mans i udowodnił, że należy do najlepszych zespołów na świecie.
- To był dla nas bardzo trudny wyścig. W pierwszych trzech godzinach mieliśmy problem z kołem i straciliśmy prowadzenie, a ja byłem przekonany, że ciężko będzie nam wrócić do walki. Podjęliśmy pewne ryzyko strategiczne, aby pozostać na slickach, gdy padał deszcz i mieliśmy nadzieję, że samochód bezpieczeństwa pozwoli nam wrócić na prowadzenie. Udało się, jednak zawsze byliśmy trochę z tyłu za liderem. Drugie miejsce w Le Mans to świetny wynik - podsumowuje Śmiechowski, który jest jeżdżącym szefem IEC.
Łukasz Kuczera, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj także:
- Robert Kubica i klątwa 24h Le Mans. Ogromny pech Polaka, sukces Ferrari
- Sędziowie uzasadnili karę dla Kubicy