Robert Kubica nie ma łatwego życia. Nawet nie chodzi o fakt, że w 2006 roku dostał się do Formuły 1 bez wsparcia finansowego ojca-milionera i państwa, co w dzisiejszych realiach byłoby niemożliwe. Nie chodzi też o to, że w 2011 roku przeżył wypadek rajdowy, po którym większość z nas po prostu straciłaby rękę. On podjął się żmudnej i bolesnej rehabilitacji, po której powrócił na najwyższy poziom - najpierw w rajdach WRC, potem w F1.
Powrotu do F1 nie byłoby, gdyby nie wsparcie państwa, bo Orlen w 2019 roku został sponsorem Williamsa. Od tego momentu Kubicy obrywa się za powiązania z Danielem Obajtkiem i prawicą. Medal ma jednak dwie strony. Być może wtedy państwo spłaciło dług z lat minionych, kiedy to ojciec krakowianina musiał inwestować własne środki, zaciągać pożyczki, aby syn trafił do F1?
Ten sam Williams ściągnął właśnie od argentyńskich firm i rządu ok. 4,5 mln dolarów, aby oddać bolid na kilka wyścigów Franco Colapinto. Chociaż kraj znajduje się w kryzysie, to dostrzegł potencjał promocji poprzez F1 i to mimo że argentyńskie przedsiębiorstwa nie otrzymały takiej ekspozycji na bolidzie jak swego czasu Orlen, ale wróćmy na nasze podwórko.
ZOBACZ WIDEO: Miał konkurować ze Zmarzlikiem. Na razie nie potrafi się do niego zbliżyć
Kubicy obrywa się za to, że został twarzą Orlenu, ale część Polaków zapomina, że dla firmy był to wtedy marketingowy strzał w dziesiątkę. Powrotem krakowiana do F1 przez miesiące żyły miliony osób. Jakakolwiek wzmianka na ten temat generowała ogromny ruch w mediach i internecie. Być może powoli zmierzamy do końca współpracy 39-latka z gigantem multienergetycznym i wtedy niektórzy krytycy Kubicy odpoczną, ale...
Robert Kubica właśnie został trzecim kierowcą w historii, który ma na swoim koncie nie tylko wygraną w Formule 1, ale też w długodystansowych mistrzostwach świata WEC. Przed nim tej sztuki dokonali tylko Mark Webber i Fernando Alonso. Australijczyk ma w swoim dorobku tytuły drugiego wicemistrza świata F1, Hiszpan jest absolutną legendą motorsportu. Obecność Kubicy w tym gronie sama się komentuje.
Wspominam o tym, bo części Polaków umyka, że Kubica to wciąż wyjątkowy kierowca, który miał pecha, że trafił do Williamsa w 2019 roku w najgorszym możliwym okresie dla tej ekipy. W bolidzie przypominającym taczkę dobrych wyników nie osiągałby nawet Lewis Hamilton. Problem w tym, że docenimy krakowianina dopiero po latach, marząc o kolejnym Polaku w F1. O tym jak trudno dostać się do elity niech świadczą kariery innych polskich juniorów, którzy nawet jeśli osiągają sukcesy w kartingu, to później przepadają.
Kubica w Austin przez dwie godziny dał popis bezbłędnej jazdy. Znów był jeżdżącym szefem zespołu. To on przez radio dyktował strategię inżynierom z włoskiej ekipy AF Corse, znów dało się poznać jego wyczucie opon. To on wypracował ponad 15 s przewagi nad rywalami, która okazała się kluczowa w kolejnych godzinach wyścigu.
Pytanie, co zrobi Ferrari? Włosi nie mogą ignorować faktu, że ich najlepszy kierowca jeździ w prywatnym zespole AF Corse. Wprawdzie w dwóch ostatnich sezonach wygrywali 24h Le Mans, ale w pozostałych wyścigach długodystansowych mistrzostw świata popełniali mnóstwo błędów. Z Kubicą na pokładzie o te pomyłki byłoby trudniej.
Kontrakt sponsorski Orlenu z Kubicą jest przeszkodą, która blokuje starty 39-latka w fabrycznym zespole Ferrari. Włosi są sponsorowani przez Shella, więc mamy w tym przypadku do czynienia z konfliktem interesów. W płockiej firmie analizowane są kontrakty zawierane przez poprzednią ekipę i należy się spodziewać zmiany strategii sponsoringowej. Wspominałem już w przeszłości, że Kubicy byłoby nawet na rękę, aby rozstać się z Orlenem. Wydaje się, że każda ze stron wycisnęła już z tego związku maksimum.
- Uważam, że gdy ścigasz się na najwyższym poziomie, to musisz być głównym priorytetem danej struktury. Tak, aby zmaksymalizować swoje szanse. To nie znaczy, że w samochodzie prywatnym nie masz takich szans. Nigdy nie wiesz, co się wydarzy - powiedział kilka tygodni temu Kubica w rozmowie ze sportscar365.com.
Kubica wspominał niegdyś, że każdy kierowca marzy o tym, by triumfować w czerwonym kombinezonie Ferrari. On póki co wygrał w żółto-czerwonym, bo stroje prywatnej ekipy AF Corse utrzymane są w innych barwach. Kolejne zwycięstwa są kwestią czasu. Znakiem zapytania pozostaje jedynie w jakich barwach.
Łukasz Kuczera, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj także:
- Kubica komentuje historyczny sukces. "Z zewnątrz wyglądał na dość łatwy"
- "Nie będę kłamać". Ogromne rozgoryczenie po wyścigu F1