Słowa Kubicy dają do myślenia. Czy to koniec związku z Orlenem? [OPINIA]

Materiały prasowe / FocusPackMedia - Marcel Wulf / Na zdjęciu: Robert Kubica
Materiały prasowe / FocusPackMedia - Marcel Wulf / Na zdjęciu: Robert Kubica

Robert Kubica od 2019 roku jest jedną z twarzy Orlenu. Dzięki tej firmie udało mu się powrócić do F1. Po ponad pięciu latach należy się zastanowić, czy to partnerstwo nadal ma sens i czy nie należałoby odciąć pępowiny. Z korzyścią dla Kubicy.

W tym artykule dowiesz się o:

Była końcówka 2018 roku, gdy Williams ogłosił powrót Roberta Kubicy do regularnych startów w kolejnym sezonie Formuły 1. Nie byłoby to możliwe bez wsparcia Orlenu, który w zamian został jednym z głównych partnerów brytyjskiej ekipy. Był to na tamten moment największy kontrakt w historii polskiego sportu. Po raz pierwszy firma z naszego kraju została tak poważnym sponsorem w globalnym sporcie, jakim jest F1.

Powrót Kubicy do F1 cieszył się sporym zainteresowaniem. Krakowianin po latach przerwy generował ogromny ekwiwalent reklamowy, przed telewizorami znów zasiadły miliony Polaków gotowych oglądać wyścigi. Kiepska forma Williamsa sprawiła, że bajka szybko się skończyła, ale współpraca Kubicy z Orlenem była kontynuowana.

Orlen zostawał tytularnym sponsorem Alfy Romeo, a Kubica w zamian - kierowcą rezerwowym ekipy z Hinwil. Drogi obu stron w F1 rozeszły się dopiero w roku 2023, gdy firma z Płocka postawiła na współpracę z Alpha Tauri (obecnie Visa Cash App RB), a ekipa należąca do Red Bulla nie widziała za bardzo sposobu na wykorzystanie doświadczenia i popularności polskiego kierowcy. Tak Kubica zniknął z padoku F1.

ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Igrzysk". Odsłonił kulisy meczu polskich siatkarzy. "Niemalże wchodzili na parkiet"

Kubica dzięki Orlenowi miał fundusze na starty w innych seriach wyścigowych. W roku 2020 był to niemiecki DTM, a następnie wyścigi długodystansowe - European Le Mans Series oraz WEC. Z drugiej strony, posiadanie sponsora z branży paliwowej ograniczało krakowianinowi ruchy. Wszystko przez to, że każdy gigant motoryzacyjny ma jakiegoś partnera z tego rynku.

Dobitnym przykładem był rok 2020. Niemcy z BMW chcieli Kubicę w swoich szeregach, ale ich fabryczne zespoły były wspierane przez Shella. Dlatego Polak wylądował w prywatnym samochodzie, za którego obsługę odpowiadali mechanicy z ART GP. To był jeden z powodów, dla którego przygoda Kubicy z niemiecką serią wyścigową zakończyła się niepowodzeniem i ledwie jednym podium. Zespół stworzony naprędce nie mógł konkurować z fabrycznymi załogami, które miały ogromną wiedzę na temat samochodu BMW.

Problem powrócił w 2023 roku. Niby Kubica dostał miejsce w upragnionym Ferrari w mistrzostwach świata WEC, ale znów jest to samochód prywatny. Fabryczny zespół jest wspierany przez Shella, więc tak długo, jak polski kierowca będzie sponsorowany przez Orlen, tak długo nie będzie dla niego miejsca w czołowych ekipach. Zdaje się to zauważać sam zainteresowany.

- Uważam, że gdy ścigasz się na najwyższym poziomie, to musisz być głównym priorytetem danej struktury. Tak, aby zmaksymalizować swoje szanse. To nie znaczy, że w samochodzie prywatnym nie masz takich szans. Nigdy nie wiesz, co się wydarzy - powiedział Kubica w rozmowie ze sportscar365.com.

Kubica chciałby w roku 2025 startować w fabrycznym zespole i temu nadaje priorytet, ale to wymagałoby poluzowania więzi z Orlenem. Sponsorem Ferrari i BMW jest Shell, Porsche współpracuje z Mobil 1, Peugeot z firmą Total, a Alpine - Elf. Żadna z tych ekip nie zaprosi do siebie Polaka, jeśli nie będzie mogła go wykorzystać w 100 proc. w działaniach marketingowych. Nie będzie też chciała konfliktu interesów pomiędzy sponsorami.

39-latek chce wygrać 24h Le Mans, najbardziej prestiżowy wyścig na świecie, ale szansa na to w prywatnym samochodzie jest stosunkowo niewielka. - Zdarza się raz na dziesięć lat - zauważył polski kierowca. Dlaczego? Nie po to giganci motoryzacyjni wykładają miliony dolarów rocznie na zespoły fabryczne, aby zwycięstwa odnosiły ekipy prywatne, które mają innych sponsorów. Jakkolwiek brutalnie to nie zabrzmi, Ferrari poprzez WEC chce promować m.in. Shella, a nie Orlen.

Nie mam wątpliwości, że Kubica i Orlen stworzyli jedną z bardziej udanych współprac. Badania płockiej firmy wskazują, że na pewnym etapie kierowca był wskazywany jako sportowiec numer jeden kojarzony z multienergetycznym gigantem. Czasy się jednak zmieniają. Rozpoznawalność i popularność 39-latka będzie maleć, bo rośnie nowe pokolenie, które nie kojarzy go już z F1, a wyścigi długodystansowe są oglądane głównie przez koneserów.

Orlen właśnie dokonuje przeglądu kontraktów sponsorskich i opracowuje nową strategię. Nie będzie zaskoczeniem, jeśli rola Kubicy zacznie maleć. Może nawet z korzyścią dla niego - bo otworzy mu drogę do konkurencyjnych, fabrycznych zespołów w długodystansowych mistrzostwach świata WEC.

Kubica może być wdzięczny Orlenowi, bo ten stanął u jego boku w kluczowym momencie kariery, gdy po wypadku rajdowym otrzymał szansę na ponowne zaistnienie w F1. Teraz być może nadszedł czas na odcięcie pępowiny.

Łukasz Kuczera, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj także:
Zniszczyła powrót Kubicy do F1. Odnosi się do szalonych teorii na temat Polaka
Zaskakujący transfer Ferrari? Wcześniej został wyrzucony z Mercedesa

Źródło artykułu: WP SportoweFakty