- Obowiązujące uczestników Dakaru ograniczenia prędkości na dojazdówkach doprowadzają wszystkich do szału – napisał Krzysztof Jordan, który jest wysłannikiem dziennika "Fakt" na Rajdzie Dakar 2012.
W każdym pojeździe zamontowane jest specjalne urządzenie, które rejestruję prędkość. Kierowca na odcinku dojazdowym nie powinien przekraczać 50 lub 110 kilometrów na godzinę. Jeżeli szybkość zbliży się na dwa kilometry do granicznej, urządzenie zaczyna pikać. Kilometr przed ograniczeniem przeraźliwie piszczy.
Ofiarą tego urządzenia padli już Adam Małysz i Rafał Marton. Polska załoga na jednym z etapów nie zwolniła, bo oznaczałoby to zatrzymanie samochodu w grząskim piachu. Wkrótce u menedżera zawodnika RMF Caroline Team pojawił się policjant, który wypisał mandat w wysokości 100 euro.
Pierwsze przekroczenie prędkości to mandat, drugie - również kara finansowa, ale dwukrotnie większa. Jeżeli kierowca złamie przepis po raz trzeci, zostaje wykluczony z Rajdu Dakar.