Kuba Giermaziak: Uderzył we mnie, a sędziowie byli innego zdania

Kuba Giermaziak był o włos od drugiego miejsca w pierwszej tegorocznej rundzie Porsche Supercup. Po uderzeniu w tył przez rywala, kierowca Verva Racing Team, spadł jednak o dwie pozycje.

Andrzej Prochota
Andrzej Prochota
Pod koniec ostatniego okrążenia, na dojeździe do lewego nawrotu, Niemiec uderzył w tył samochodu Kuby Giermaziaka, wywożąc go poza obręb toru. Na drugie miejsce wyszedł Thiim, a Ammermueller był trzeci, tuż przed zawodnikiem Verva Racing Team. Z tyłu o przebicie się w stawce walczył drugi kierowca pierwszego polskiego zespołu w Porsche Supercup. Patryk Szczerbiński miał podobne problemy z zużyciem opon, w wyniku czego dojechał do mety na 15. pozycji.

Kuba Giermaziak: Start był dobry i wyścig do połowy układał się po naszej myśli. Ciężko było walczyć z Seanem, choć w zasadzie przez cztery pierwsze okrążenia nie traciłem do niego. Potem nasz samochód zaczął się dziwnie zachowywać. Wygląda na to, że przesadziliśmy z ciśnieniami w oponach. No i na ostatnim kółku zostałem uderzony w tył przez Ammermuellera. Postawiło mnie bokiem i wyrzuciło poza tor. Moim zdaniem powinien dostać karę, ale sędziowie byli innego zdania. Za dwa tygodnie wyścig w Monako, który będzie trudny, więc nastawiamy się już na kolejny weekend Grand Prix. Ogólne wnioski po pierwszym weekendzie są pozytywne. Musimy jeszcze popracować nad ustawieniami.

Patryk Szczerbiński: Nie da się ukryć, że nie był to mój najlepszy wyścig. Zabrakło tempa na dystansie. Trochę nie trafiliśmy z ustawieniami, bo przez ostatnich siedem czy osiem kółek nie dało się go prowadzić. Szczególnie tył był bardzo niestabilny. Miałem mocną nadsterowność. Nie dawało się dobrze wychodzić z zakrętów i dlatego straciłem pod koniec dwie pozycje. Trudny wyścig już za nami. Teraz trzeba zapomnieć o tym, co działo się w Barcelonie i starać się piąć do góry. Nauczymy się na popełnionych błędach. Tymczasem czekam już na Monako.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×