Weekend w Belgii układał się znakomicie dla Kuby Giermaziaka. Polak w sobotę wywalczył pole position i w niedzielnym wyścigu zamierzał powtórzyć wynik sprzed dwóchlat, gdy triumfował na belgijskim owalu. Wszystko układało się dobrze do ostatniego okrążenia, na którym posłuszeństwa odmówiła skrzynia biegów w jego Porsche.
- Aż do ostatniego okrążenia był to znakomity wyścig w naszym wykonaniu. Wszystko było pod kontrolą - powiedział po zawodach Giermaziak. - Byliśmy zdecydowanie najszybsi i zwycięstwo było w zasadzie w naszych rękach. Do końca starałem się trzymać wysokie tempo, ale równocześnie zachować ostrożność i kontrolować sytuację. Jednak po pierwszym sektorze ostatniego kółka skrzynia biegów odmówiła posłuszeństwa. Utknęła na trzecim biegu. Włączyłem tryb awaryjny, specjalny system, który zdejmuje wszystkie blokady ze skrzyni, ale to nie pomogło. Zdążyłem nawet wyłączyć i włączyć samochód, ale restart też nic nie dał. Udało mi się wrzucić jeden bieg i na nim dojechałem do samej mety - dodał zawiedziony kierowca.
Jesteś kibicem sportów motorowych? Mamy dla Ciebie nowy fanpage na Facebooku. Zapraszamy!
Również drugi z kierowców Verva Racing Team, Patryk Szczerbiński może mówić o nieudanym weekendzie. 19-latek nie ukończył wyścigu po awarii układu chłodzenia.
- Start miałem dobry, awansowałem o jedną pozycję i trzymałem dobre tempo. Na zakręcie numer pięć chciał mnie wyprzedzić Sebastiaan Bleekemolen. Atakował po zewnętrznej, ale mu się nie udało. Na następnym wirażu zostałem uderzony w tył, przez co straciłem dwie pozycje i musiałem znów gonić rywali. Odzyskałem jedno miejsce i znów jechałem za Bleekemolenem. Na jednym z zakrętów uderzył bezpośrednio w przód mojego samochodu. Pękła chłodnica w moim Porsche, przez co traciłem wodę i musiałem wycofać się z wyścigu - podsumował młodszy z kierowców polskiego zespołu.