Polacy mieli przed sobą trudne zadanie, startując na kompletnie nowej dla siebie trasie, ale już w sobotę pokazali imponujący potencjał podczas pierwszego wyścigu pucharu Lamborghini. W stawce 40 załóg Myszkowski i Lewandowski finiszowali na 23. pozycji, jako czwarta ekipa klasy AM. Choć tym razem do podium zabrakło zaledwie pięciu sekund, dzień później wielokrotni mistrzowie Polski jeszcze bardziej podkręcili tempo, mijając linię mety na 16. miejscu, jako drugi zespół AM, sięgając jednocześnie po swoje drugie podium w serii w tym sezonie.
Dzięki świetnej jeździe w Niemczech Polacy nie tylko wciąż bronią trzeciego miejsca w klasyfikacji generalnej, ale także nadal mają tylko kilkupunktową stratę do lidera i szansę na wygranie klasy AM. Ostatnia runda pucharu Lamborghini odbędzie się na początku grudnia w Walencji, tuż przed światowym finałem europejskiej, azjatyckiej i amerykańskiej edycji tych zmagań.
- Cieszymy się nie tylko z kolejnego podium, ale także z faktu, że jesteśmy coraz szybsi i po zaledwie pięciu rundach w nowym dla nas aucie mamy naprawdę dobre tempo - mówi Teodor Myszkowski. - Już w sobotę mieliśmy szansę na zwycięstwo, ale podczas pit-stopu mieliśmy mały problem z pasem bezpieczeństwa, co kosztowało nas dokładnie 14 sekund i tyle też zabrakło nam do drugiego miejsca. Niedzielny wyścig także był bardzo szybki. Wpadliśmy na metę na drugiej pozycji, niecałe trzy sekundy za zwycięzcą i jesteśmy bardzo zadowoleni z drugiego podium w tym roku. Co prawda dwie godziny po wyścigu okazało się, że sędziowie zepchnęli nas na trzecią lokatę za wyprzedzanie na żółtej fladze w ostatnim zakręcie, ale i tak wracamy do kraju z podium i wciąż jesteśmy w ścisłej czołówce klasyfikacji generalnej. Nasz cel na ostatnią rundę jest jasny. Chcemy walczyć o zwycięstwo w tabeli - dodaje.
ZOBACZ WIDEO Tak Kajto jechał po drugi z rzędu tytuł