W kwietniu 2017 roku świat usłyszał o dramacie Billy'ego Mongera. Młody Brytyjczyk brał udział w wypadku, do którego doszło na torze Brands Hatch w trakcie wyścigu Formuły 4. Uderzył w jadący przed nim pojazd, a siła uderzenia była tak duża, że trzeba było mu amputować obie nogi.
18-latek nie zamierza jednak rezygnować z motorsportu. - Miałem spotkanie z FIA. Niektóre przepisy, które wcześniej zabraniały rywalizacji osobom niepełnosprawnym, uległy zmianie. Mój plan na przyszły rok to powrót za kierownicę samochodu wyścigowego. Mam nadzieję, że uda się znaleźć miejsce w brytyjskiej Formule 3 - powiedział Monger.
Dla kierowcy z Wielkiej Brytanii oznaczałoby to awans w sportowej hierarchii. Samochody F3 są mocniejsze od tych z serii F4, którymi do tej pory ścigał się 18-latek. Ich silniki dysponują mocą ok. 230 KM.
Monger od dłuższego czasu przygotowuje się do powrotu na tor. Już w czerwcu, dwa miesiące od wypadku i amputacji kończyn, pracował w symulatorze ekipy Carlin. Był on dostosowany do jego niepełnosprawności. Z kolei w lipcu 18-latek usiadł za kierownicą pojazdu Fun Cup zespołu BRIT, który został utworzony z myślą o rannych brytyjskich żołnierzach. Mogą oni poprzez rywalizację zapomnieć o tragedii, która spotkała ich w trakcie wojny.
Opcją na przyszłość dla Mongera jest też występ w 24h Le Mans. Frederic Sausset utworzył specjalny program, którego celem jest wystawienie w 2020 roku zespołu, który składałby się z niepełnosprawnych kierowców. Wcześniej musieliby oni jednak przejść odpowiednią liczbę testów, stąd plan rozpisany jest na kilka lat. - Nie mogę się doczekać, aby wrócić do miejsca, w którym byłem. Chcę być znany jako kierowca wyścigowy, a nie ze względu na to, co mnie spotkało. Otrzymałem ogromne wsparcie po wypadku, ale patrzę w przyszłość i chcę się ponownie ścigać. Kocham to robić - dodał Monger.
Brytyjczyk nie ukrywa też, że czuje silne wsparcie ze strony FIA i innych organizacji. - Pomoc FIA była niezwykle cenna. Chodzi chociażby o zmienienie przepisów. Mam nadzieję, że już w kwietniu wrócę do ścigania. Nie będzie łatwo, ale zrobimy to. Nie tylko dla mnie, ale też dla innych ludzi, którzy chcieliby się ścigać, ale mają podobny problem, co ja - zakończył młody kierowca.
ZOBACZ WIDEO: Jakub Przygoński: Robert Lewandowski dałby radę na Dakarze. Chętnie zdradzę mu wszystkie rajdowe tajemnice