Do wypadku Roberta Wickensa doszło już na pierwszym okrążeniu wyścigu ABC Supply 500. Kanadyjczyk chciał wyprzedzić Ryana Huntera-Reaya, ale doszło pomiędzy nimi do kontaktu. Uderzenie w ścianę wystarczyło, by samochód pofrunął w powietrze, kilkukrotnie obrócił się i wrócił na środek toru.
Sędziowie bardzo szybko zareagowali ten incydent i wywiesili czerwoną flagę. Rywalizację przerwano na niemal dwie godziny. W tym czasie służby medyczne zajęły się Wickensem, którego helikopterem przetransportowano do szpitala.
Organizatorzy IndyCar wydali krótki komunikat, w którym poinformowali, że kierowca z Kanady po przewiezieniu do centrum medycznego był przytomny. Lekarze uznali jego stan za stabilny. - Robert Wickens trafił do szpitala Leigh Valley Cedar Crest Hospital w Allentown z licznymi urazami ortopedycznymi - głosił kolejny komunikat w tej sprawie.
ZOBACZ WIDEO Trudne dzieciństwo Sofii Ennaoui. "Samotna matka z dwójką dzieci nie ma łatwo"
W karambolu ucierpiał też James Hinchcliffe, kolega z drużyny Wickensa, który robił wszystko, by nie wjechać w samochód Kanadyjczyka. Poszkodowany został też Pietro Fittipaldi, wracający do startów po niedawnej kontuzji odniesionej w wyścigach długodystansowych WEC. Z kolei Takuma Sato wpadł w poślizg wskutek najechania na plamę oleju i uderzył w ścianę.
Hunter-Reay i Hinchcliffe, mimo ogromnego bólu, opuścili centrum medyczne po kilkudziesięciu minutach. Fittipaldi i Sato zdołali wyjść z samochodów o własnych siłach i nie zgłaszali konieczności skorzystania z pomocy medyków.