W niedzielnym wyścigu o Grand Prix Makau Sophia Floersch uczestniczyła w fatalnie wyglądającym wypadku. Samochód prowadzony przez Niemkę wzbił się w powietrze i uderzył w bandy ochronne, a ona sama doznała złamania kręgosłupa. Na szczęście u 17-latki nie doszło do przerwania rdzenia kręgowego.
W poniedziałek lekarze zajmujący się Floersch zdecydowali się na przeprowadzenie operacji, która trwała ponad siedem godzin. Na specjalnie zorganizowanej konferencji medycy poinformowali, że zakończyła się ona sukcesem, a stan Niemki określają jako stabilny.
Zgodnie z pierwszymi zapowiedziami lekarzy, Floersch przez najbliższe dwa tygodnie będzie musiała pozostać w szpitalu, gdzie jej stan będzie na biężaco kontrolowany. Zawodniczka z Niemiec może liczyć na wsparcie ojca, który czuwa przy jej szpitalnym łóżku.
- Zespół medyczny nie chce się spieszyć w sprawie Sophii, aby nie zwiększać ryzyka. Operacja zakończyła się sukcesem i nie doszło do żadnych powikłań - poinformowano w specjalnym komunikacie.
W niedzielę wieczorem szpital opuścił z kolei Sho Tsuboi, w którego trafiła Floersch. Placówkę opuścił też fotograf Hiroyuki Minami. On również ucierpiał wskutek wypadku, bo stał i robił zdjęcia w feralnym zakręcie.
W szpitalu pozostaje za to drugi z fotoreporterów. Chan Weng Wang ma uszkodzoną wątrobę i musi pozostać pod okiem specjalistów przez co najmniej dwa tygodnie. Przez kilka dni w placówce przebywać będzie też Chan Cha. To jeden z funkcyjnych, który został trafiony elementami rozbitego samochodu i ma złamaną szczękę.
ZOBACZ WIDEO Adam Kszczot w nowej roli. Został wydawcą WP SportoweFakty