Od sobotniego wieczoru świat motorsportu opłakuje śmierć Anthoine'a Huberta. Francuz miał 22 lata, należał do akademii talentów Renault i marzył o awansie do Formuły 1. Niestety, w wyścigu Formuły 2 na torze Spa-Francorchamps uderzył w bariery ochronne przy ogromnej prędkości i doznał rozległych obrażeń. Lekarzom nie udało się go uratować.
- Lewis Hamilton to dobrze podsumował na Instagramie. Motorsport jest ryzykowny. Musimy o tym pamiętać - powiedział nam Kajetan Kajetanowicz, kierowca Lotos Rally Team, który na trasie każdego rajdu WRC musi mieć świadomość czyhającego na niego niebezpieczeństwa.
Czytaj także: Renault i Francja płaczą. Czas na refleksję po śmierci Huberta
Lewis Hamilton po tragedii Huberta poświęcił młodemu kierowcy wpis w social mediach. "Jeśli ktoś z was ogląda ten sport i czerpie z tego frajdę, niech poświęci chwilę na refleksję. Na to, czy to co robimy jest bezpieczne. Każdy z kierowców ryzykuje życie, gdy wyjeżdża na tor. Ludzie muszą to doceniać, bo czasem tak się nie dzieje" - napisał aktualny mistrz świata Formuły 1.
- Wychodząc z domu i przechodząc przez ulicę coś może nam się coś stać, więc to nie jest tak, że należy się bać rajdów czy wyścigów. Trzeba być świadomym ryzyka - dodał Kajetanowicz.
Kierowca Lotos Rally Team od lat rywalizuje w rajdach. Zaczynał w mistrzostwach Polski, później trzykrotnie zostawał rajdowym mistrzem Europy, aż awansował do mistrzostw świata WRC. W tym czasie spotkał się z różnymi sytuacjami na trasach.
- Trzeba się bać, choć może to złe słowo. Gdy ktoś mnie pyta czy boję się ścigania, odpowiadam: tak. To nie jest do końca strach, a bardziej świadomość tego, że coś się może wydarzyć. Bo pewnych rzeczy nie jestem w stanie przewidzieć. Dlatego staram się jak najlepiej przygotować do każdego występu, ciężko pracować przed każdym rajdem. Staram się zadbać o to wszystko, na co mam wpływ. Bez tej świadomości, że zrobiłem wszystko, co dało się, nie wsiadam w ogóle do samochodu. Bo to jest bez sensu - podsumował Kajetanowicz.
Czytaj także: Nowe informacje ws. zdrowia Correi po wypadku w F2
Najważniejsze w takich sytuacjach jest wsparcie rodziny. Kajetanowicz ma to szczęście, że jego bliscy akceptują jego pasję do ścigania i rajdowych oesów. - Jest wiele rzeczy, które mogą się wydarzyć. Wiem to. Jednak bez rajdów nie funkcjonuję i rodzina to akceptuje - podsumował trzykrotny rajdowy mistrz Europy.