DTM: BMW przed trudnym wyborem. Musi skreślić kierowcę, by znaleźć miejsce dla Roberta Kubicy

Materiały prasowe / BMW / Na zdjęciu: Robert Kubica
Materiały prasowe / BMW / Na zdjęciu: Robert Kubica

Robert Kubica czeka na testy z BMW w hiszpańskim Jerez. Większość ekspertów jest przekonana, że Polak jest o krok od jazdy w DTM. Aby jednak otrzymać miejsce w niemieckiej ekipie, najpierw ktoś musi je zwolnić. Przed niemiecką firmą trudna decyzja.

W tym artykule dowiesz się o:

Robert Kubica ma potencjał, by zostać największą gwiazdą DTM w sezonie 2020. W końcu niezbyt często do niemieckiej serii trafiają kierowcy z przeszłością w F1. I to tacy, którzy swego czasu mieli potencjał, by zdobyć tytuł mistrza świata w królowej motorsportu. Bo tylko splot nieszczęśliwych okoliczności sprawił, że Kubicy nie było dane walczyć o mistrzostwo w F1.

Być może o tytuł, ale już w DTM polski kierowca powalczy z BMW w roku 2020. Jednak najpierw ktoś musi mu zrobić miejsce. W tym roku reprezentanci tej ekipy, delikatnie określając, nie zachwycali. Dlatego zmiany są nieuniknione. Najlepszy Marco Wittmann był trzeci, szósty na koniec zmagań był Philipp Eng. Pozostali kierowcy spisali się znacznie gorzej.

Czytaj także: Dobra wiadomość dla fanów Kubicy. Kalendarz DTM na rok 2020

- Byłbym bardzo zadowolony, gdyby Kubica wylądował w DTM. Chętnie bym się z nim zwierzył - powiedział ostatnio Eng w Servus TV.

ZOBACZ WIDEO: F1. Robert Kubica o swoich początkach. "Musiałem podkładać poduszki na siedzenie żeby cokolwiek widzieć"

Planów, co do składu na rok 2020 nie chce zdradzać jednak Jens Marquardt. - Mam pewne pomysły w głowie, ale decyzję podejmiemy później. Być może jako ostatni w stawce - powiedział szef BMW Motorsport, którego cytuje "Speedweek".

Trudno jednak oczekiwać, aby BMW skreśliło Wittmanna. To dwukrotny mistrz serii DTM. Do tego najlepszy kierowca tej stajni minionego sezonu. Wydaje się, że w przyszłym roku Niemiec miałby większe szanse na mistrzostwo niż Kubica. W końcu znacznie lepiej zna samochód DTM i realia tej serii wyścigowej.

Pierwszym do skreślenia powinien być Timo Glock, czyli stary znajomy Kubicy z F1. Doświadczony Niemiec był drugim najgorszym kierowcą BMW w tym roku. On sam jednak wydaje się być dość pewny swojej przyszłości. Przemawiać mogą za nim m.in. sponsorzy. - Nic nie powinno się zmienić w moim życiu. Oczywiście, musimy trochę poczekać, aby wszystko było jasne. Jednak planuję jazdę w DTM, tak jak do tej pory - powiedział ostatnio "Focusowi".

Wątpliwe jest też odstawienie Enga, bo w ten sezonie 2019 osiągał dobre wyniki. Przez moment był nawet liderem klasyfikacji generalnej DTM. Do tego w Jerez ma być punktem referencyjnym dla Kubicy. To pokazuje, że niemiecka marka ma z nim poważne plany.

- Nie dałem powodów do wstydu. Pokazałem się z dobrej strony w kilku wyścigach. Mam nadzieję, że dostanę szansę i po raz kolejny będę obecny na polach startowych - powiedział ostatnio Eng, który w Jerez może być szybszy od Kubicy.

Najsłabszy w minionym sezonie spośród kierowców BMW był Sheldon van der Linde, ale w ciepłych słowach o nim wypowiadał się sam Gerhard Berger, czyli były kierowca Ferrari w F1, a obecnie szef niemieckiej serii wyścigowej. 20-letni van der Linde z RPA był bowiem debiutantem i nikt nie oczekiwał od niego cudów. Miał się uczyć i zbierać doświadczenie. Dlatego też mało wątpliwe wydaje się to, że BMW wyrzuci nieoszlifowany diament ze swoich szeregów.

Czytaj także: Robert Kubica o szczegółach testów w Jerez

Pewne argumenty przemawiają też za kontynuowaniem współpracy z Bruno Spenglerem i Joelem Erikssonem. Ten pierwszy w roku 2012 świętował tytuł mistrzowski w DTM, ma też opinię kierowcy z niebywałym talentem do rozwijania pojazdów. Za to Szwed uważany jest za spory talent. Ma tylko 21 lat.

Biorąc pod uwagę, że BMW planuje wystawić w sezonie 2020 trzy zespoły, co daje sześć samochodów na polach startowych, wybór nie będzie łatwy. Wiele wskazuje na to, że dla Kubicy marka z Bawarii będzie musiała skreślić jednego z uznanych z kierowców.

BMW pojawi się w padoku toru w Jerez już we wtorek (10 grudnia). Same testy mają jednak ruszyć 11 grudnia i potrwają łącznie trzy dni. Kierowcy zakończą próbne jazdy 13 grudnia. Ostatniego dnia w stawce, choć za kierownicą Audi, zobaczymy też 19-letniego Robina Rogalskiego.

Źródło artykułu: