Po poniedziałkowej decyzji Audi o opuszczeniu DTM po sezonie 2020, lada moment seria może otrzymać kolejny cios. Mowa o odwołaniu wyścigów zaplanowanych na połowę lipca na torze Norisring. Jest to obiekt uliczny, dlatego decyzja, co do organizacji zawodów musi zapaść wcześniej, aby Niemcy zdążyli wybudować nitkę wyścigową na ulicach Norymbergi.
- To dla nas bardzo trudne dni. Robię wszystko, co w mojej mocy, aby sezon ruszył jak najszybciej, byśmy znowu mogli oglądać samochody w akcji - przyznał w rozmowie z agencją DPA Gerhard Berger, szef DTM.
W związku z pandemią koronawirusa Niemcy zakazały organizacji imprez masowych aż do końca sierpnia. Dlatego, jeśli rywalizacja na Norisring miałaby dojść do skutku, to przy pustych trybunach. Tamtejsi działacze nie chcą o tym słyszeć, bo budowa tymczasowego toru pochłania ogromne środki. Dodatkowo, inne imprezy zaplanowane w Norymberdze powodują, że wręcz niemożliwe jest przeniesienie rundy DTM na późniejszy termin.
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Czy zabraknie pieniędzy na polski sport? "Liczę na to, że budżet ministerstwa sportu będzie wyglądał tak samo"
- Norisring ma najtrudniejsze zadanie do wykonania w DTM. To nie jest stały tor, który można po prostu otworzyć. Potrzeba ogromu pracy, aby ten obiekt w ogóle powstał. Do tego trzeba mieć pewność, że wyścigi nie zostaną odwołane w ostatniej chwili - powiedział ran.de Marco Wittmann. Kierowca BMW pochodzi z okolic Norymbergi, więc zwykle na Norisringu mógł liczyć na ogromne wsparcie fanów.
- Początek sezonu DTM właśnie na Norisringu byłby czymś wyjątkowym. Mam wiele wspomnień związanych z tym torem. Atmosfera jest tam szczególna. Odnoszenie zwycięstw w tym miejscu smakuje niesamowicie - dodał Wittmann, który ma świadomość tego, że jeśli w tym roku będzie się ścigać na Norisringu, to raczej bez fanów.
Berger ma za to na głowie znacznie większą liczbę problemów. Szef DTM musi rozmawiać nie tylko z promotorami poszczególnych rund, ale też od kilku dni się głowi nad tym, jak zapewnić dalszy byt niemieckiej serii wyścigowej.
- Czy DTM będzie istnieć w roku 2021? Musimy to pytanie zadać wszystkim zaangażowanym. Z pewnością znalezienie odpowiedzi zajmie trochę czasu. Sam was poinformuję, gdy tylko będzie coś wiadomo - dodał Berger w rozmowie z DPA.
W tej chwili gotowość pojawienia się na polach startowych w roku 2021 zgłasza tylko BMW, choć firma z Monachium może zmienić swoją decyzję wskutek tego, co na początku tygodnia postanowiło Audi. Z BMW związany od tego sezonu jest Robert Kubica, który przystąpił do niemieckiej serii wyścigowej wspólnie z prywatnym zespołem Orlen Team ART. Kubica dostanie do dyspozycji model BMW M4 DTM. Oczywiście pod warunkiem, że sezon w ogóle ruszy. - Mam nadzieję, że w drugiej połowie sezonu będziemy się już ścigać - podsumował Berger.
Czytaj także:
Krystian Paluch miał wypadek. Motocyklista potrzebuje pomocy
Włosi oskarżają Niemców o rozpowszechnianie fakenewsa