DTM ma za sobą dwie rundy, w trakcie których kierowcy ścigali się na torach Spa-Francorchamps oraz Lausitzring. Robert Kubica nie zdobył w nich punktów, co też nie było dla niego zaskoczeniem. Polak jest jednak wyraźnie rozczarowany prezentowanym tempem i stratami do czołówki DTM.
Kubica do tej pory dwukrotnie kończył wyścigi na 13. miejscu, dwukrotnie był 14. Jak zauważył "Motorsport Magazin", kierowca Orlen Team ART cierpi nie tylko z braku doświadczenia w niemieckiej serii wyścigowej, ale też ze względu na brak konkurencyjnego samochodu. BMW weszło w sezon 2020 fatalnie. Samochód z Monachium jest znacznie gorszy niż konkurencyjne Audi.
BMW w obronie Kubicy
Dlatego też w obronie Kubicy stanął Jens Marquardt, szef działu motorsport w BMW. - Akurat w Belgii wszyscy, mam tu na myśli BMW, mieliśmy problemy. Dlatego zadanie dla Roberta stało się jeszcze trudniejsze - powiedział Marquardt, nawiązując do braku informacji i doświadczenia u Kubicy.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Natalia Maliszewska zaręczyła się na Majorce
- Na Lausitzringu widzieliśmy już pewne postępy w jeździe Roberta. Jednak wszyscy wiemy, jak trudno jest wyciągnąć maksimum potencjału z maszyny DTM. Robert Kubica potrzebuje jeszcze kilku wyścigów, ale jest już coraz bliżej - dodał Marquardt.
Sam Kubica aż tak hurraoptymistycznie nie podchodzi do sprawy. - W DTM jest wiele czynników i każdy z nich ma znaczenie. Okno, w którym samochód i opony pracują idealnie jest bardzo wąskie. My jeszcze do tego okna nie dotarliśmy. Widać, że inni też mają problemy. Jednego dnia dobrze sobie radzą, a kolejnego nie widać ich w czołówce - skomentował Kubica w "Motorsport Magazin".
Kierowca Orlen Team ART miał też nieco pecha na Lausitzringu. W sobotnim wyścigu uderzył w niego Fabio Scherer, przez co Kubica wykręcił "bączka" i stracił kilkanaście sekund. - Obserwowałem Fabio w lusterku. Jego atak mnie jednak zaskoczył. Był za daleko, aby on się powiódł. Na szczęście samochód nie uległ zniszczeniu w tej sytuacji - ocenił Kubica, dla którego marnym pocieszeniem jest to, że Scherer za ten incydent otrzymał karę od sędziów.
Kubica wie, co musi poprawić
Jeśli coś nie grało po stronie Orlen Team ART w dotychczasowych rundach DTM, to bez wątpienia były to pit-stopy. Na Spa-Francorchamps mechanicy mieli problem z podnośnikiem, przez co Polak utknął na wymianie kół na kilkadziesiąt sekund. To zmarnowało jego wysiłek na torze i pozbawiło szans na punkty. Na Lausitzringu wymiana kół też trwała dłużej niż u konkurencji.
- Musimy lepiej wykorzystać wszelkie nasze możliwości, musimy poprawić pewne rzeczy, lepiej dostosować samochód, ale tez zoptymalizować pit-stopy. To da się poprawić - powiedział Kubica.
Mechanicy Orlen Team ART mają tego świadomość. Ekipa pozostała na torze Lausitzring, skoro w najbliższy weekend rozegrane zostaną tam kolejne wyścigi DTM. Tych kilka dni załoga Kubicy ma poświęcić właśnie na intensywne treningi pit-stopów.
- Chcemy wykorzystać ten czas na dalsze poprawianie się - powiedział Pierre-Alain Bouhet, menedżer Orlen Team ART.
Czytaj także:
Pierre Gasly okradziony. Straty są spore
Mercedes gotów zostać w F1