Przed tygodniem Toto Wolff zaskoczył dziennikarzy, gdy przed GP 70-lecia stwierdził, że Mercedes nie podpisze Porozumienia Concorde na proponowanych mu warunkach. Austriak stwierdził, że Mercedes jest "największą ofiarą nowych propozycji", które mają za zadanie wyrównać stawkę Formuły 1.
F1 odpowiedziała na komentarze Wolffa specjalnym oświadczeniem i zapewniła, że nie będzie wydłużać w nieskończoność terminu na podpisanie Porozumienia Concorde. Ultimatum mija z końcem sierpnia.
Wolff odbył rozmowy z Chasem Careyem, szefem F1, po których zmienił zdanie i jest gotów podpisać dokument regulujący zasady funkcjonowania ekip F1. - Najpierw odbyliśmy spotkania w zespole, bo mówiłem, że tego potrzebujemy. Konieczne było wyjaśnienie paru tematów, abyśmy mogli pójść do przodu - powiedział szef Mercedesa, którego cytuje "Motorsport".
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ogromny niedźwiedź w szatni. To Rosja
- Zmieniłem zdanie względem tego, co mówiłem przy okazji GP 70-lecia. Nie ma i nie będzie tu jedności zespołów, bo każdy stara się podpisać porozumienie na najlepszych dla siebie warunkach. Dlatego postanowiłem posunąć sprawy naprzód. Odbyłem kilka ciekawych, konstruktywnych rozmów z Careyem i omówiliśmy większość zagadnień. Czuję, że jako Mercedes jesteśmy w dobrym miejscu, aby podpisać ten dokument - dodał Wolff.
Właściciel F1, Liberty Media, już wcześniej zmieniał daty podpisania Porozumienia Concorde. Ostatnia propozycja jest taka, że zespoły, które parafują dokument do 18 sierpnia, otrzymają bonus finansowy i kilka milionów dolarów gratis. Jeśli ktoś podpisze porozumienie między 18 a 31 sierpnia, nie będzie mógł już liczyć na dodatkowe nagrody finansowe.
Nowe Porozumienie Concorde ma regulować zasady funkcjonowania F1 w latach 2021-2025. Właściciel Formuły 1 w nowej perspektywie finansowej chce zakończyć z przywilejami największych ekip (Mercedes, Ferrari, Red Bull Racing). Dlatego podział premii ma być bardziej sprawiedliwy.
- Sfrustrował mnie fakt, że jako zespoły nie jesteśmy w stanie się zjednoczyć i działać wspólnie w tej sprawie. Nie chodzi mi o to, aby być przeciwko Liberty Media, ale by wypracować pewne punkty wspólnie i działać razem. Bo potem wychodzę ze spotkania z szefami F1 i w telewizji słyszę komentarze innych szefów ekip, które bardzo różnią się od tych, jakie padają na spotkaniach. Nie wiem, dlaczego tak się dzieje - podsumował Wolff.
Czytaj także:
Ostre słowa po wyścigu MotoGP. "Jest półmordercą"
Robert Kubica 13. w wyścigu DTM