Robert Kubica ma za sobą dwie rundy DTM. Jak dotąd kierowca Orlen Team ART nie zdobywał punktów w nowej dla siebie serii wyścigowej - dwukrotnie kończył on rywalizację na 13. miejscu i dwukrotnie był 14. W najbliższy weekend Kubicę czekają kolejne wyścigi.
Stawka DTM ponownie zawalczy o punkty na torze Lausitzring, ale tym razem skorzysta z innej nitki wyścigowej. - Tydzień pomiędzy dwoma rundami DTM na Lausitzringu jest bardzo krótki, ale też bardzo ważny. Zespół pozostał na torze i pracuje nad ulepszeniami samochodu przy wsparciu BMW - zdradził kierowca Orlen Team ART.
Dla Kubicy do tej por wszystko w DTM było nowe - zespół, samochód, a także tory. Kolejny weekend na Lausitzringu, choć na innej nitce wyścigowej, będzie zatem szansą na zoptymalizowanie osiągów.
ZOBACZ WIDEO: Piłka nożna. Messi odejdzie z Barcelony?! Ekspert nie ma wątpliwości. "Messi, to FC Barcelona"
- Skorzystamy z dłuższego układu toru, ale jednak jest on w 70 proc. identyczny z tym, który mieliśmy przed tygodniem. To spora zaleta. Wszyscy jesteśmy skupieni na tym, aby piąć się w górę. Zwłaszcza w kwalifikacjach. Wtedy szanse na dobry występ w wyścigu są większe - ocenił Kubica.
To właśnie sesje kwalifikacyjne były największą bolączką kierowcy Orlen Team ART w ubiegły weekend. Kubica dwukrotnie kwalifikował się do wyścigów na ostatniej pozycji. Dlatego celem 35-latka będzie poprawienia tempa na jednym okrążeniu.
Kubica żałuje też, że z powodu koronawirusa wyścigi DTM rozgrywane są bez publiki. Lausitzring położony jest bowiem bardzo blisko granicy z Polską. - Szkoda, bo jesteśmy tak blisko mojej ojczyzny, a kibice muszą pozostać w swoich domach z powodu COVID-19. Dla mnie to trochę jak domowy wyścig - podsumował krakowianin.
Czytaj także:
Ferrari zostaje w F1 na lata 2021-2025
Senna najszybszym kierowcą wszech czasów, Kubica 18.