Koniec z tajemnicami Prema Orlen Team. Przynajmniej w zakresie tego, jak wyglądać będzie samochód, którym Robert Kubica będzie się ścigał w długodystansowych mistrzostwach świata WEC. Na miesiąc przed inauguracją kampanii, Włosi postanowili pokazać światu swoje nowe "dziecko".
W ten sposób ekipa Kubicy zakończyła zabawę z kibicami, którą prowadziła od kilku dni. W ubiegłym tygodniu, gdy spodziewano się przedstawienia malowania, ogłoszono akces do European Le Mans Series i kontrakt z kierowcą Juanem Manuelem Correą. Natomiast w środowy poranek pokazano film, na którym odkryto fragmenty samochodu.
Zgodnie z zapowiedziami, Oreca 07-Gibson włoskiej ekipy została pomalowana w biało-czerwone barwy, z akcentami zieleni oraz czerni. W ten sposób Włosi nawiązali do barw własnej flagi, jak i Polski - co ma kluczowe znaczenie ze względu na starty Kubicy i sponsoring Orlenu.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Pudzianowski świętował urodziny. Jak? Tego się nie spodziewaliście
Sama konstrukcja prototypu kategorii LMP2 jest już dość dobrze znana Kubicy, bo krakowianin startował takim samochodem w zeszłym sezonie w ELMS i 24h Le Mans. Samochód dobrze muszą poznać za to mechanicy i inżynierzy Prema Orlen Team, bo ekipa dotąd nie rywalizowała w wyścigach długodystansowych.
Kubica wraz z nową ekipą odbył w ostatnich miesiącach szereg prywatnych testów - pierwsze miały miejsce już pod koniec listopada na torze w południowej Francji. Ostatnio zespół odbywał zaś próbne jazdy w Hiszpanii.
Partnerami Roberta Kubicy w WEC będą Louis Deletraz i Lorenzo Colombo. Pierwszy sprawdzian nowej załogi zaplanowano na połowę przyszłego miesiąca. 12 i 13 marca w amerykańskim Sebring odbędą się oficjalne testy, zaś 18 marca rozegrany zostanie wyścig na dystansie 1000 mil.
Obecnie kibice czekają jeszcze na wieści, co do ewentualnych startów krakowianina w ELMS. Rywalizacja w tej serii rozpocznie się w kwietniu. Na razie jedynym kierowcą potwierdzonym przez Premę do europejskiego czempionatu wyścigów długodystansowych jest Correa.
Czytaj także:
Kierowcy F1 grożono śmiercią. Zatrudnił prywatnego ochroniarza
Koniec wojny Mercedesa z Red Bullem? Nowe doniesienia