Piotr Kula: To nie jest nieosiągalne, tylko trzeba dobrze żeglować

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

- W sześć wyścigów odrobić około czterdzieści punktów straty to nie jest nieosiągalne, tylko trzeba dobrze żeglować - powiedział Piotr Kula po drugim dniu rywalizacji w klasie Finn podczas regat o Puchar Księżniczki Zofii.

W tym artykule dowiesz się o:

W Palma de Mallorca trwają regaty o Puchar Księżniczki Zofii, które dla Polaków w klasie Finn są ostatnią szansą na zdobycie kwalifikacji olimpijskiej. Na razie najlepszy z polskich żeglarzy jest Piotr Kula (Gdański Klub Żeglarski). Jednak jego trzydziesta trzecia pozycja w klasyfikacji generalnej jest dopiero siódmą lokatą wśród państw walczących o igrzyska, a miejsce jest tylko jedno. Sam zawodnik nie ukrywa, że na razie nie ma powodów do zadowolenia.

- Nie ma, bo na razie nie jestem na pozycji, która gwarantuje awans olimpijski i mam dosyć dużą stratę do pozostałych zawodników. Natomiast oni nie są jakoś bardzo wysoko w regatach. Na razie są za nami cztery wyścigi, a do końca regat zostało sześć i ewentualnie siódmy więc jeszcze większość przed nami. Jednak jest jeszcze dużo do zrobienia więc dziś jest nos zwieszony na kwintę, ale jest kilka godzin, żeby poukładać to sobie w głowie i przystąpić do pracy jutro od nowa - powiedział po wtorkowych wyścigach Piotr Kula.

Uczestnik igrzysk w Londynie uważa, że obecna sytuacja wynika po części z tego, że niektórzy zawodnicy z innych krajów pływają na nowym sprzęcie, na którym osiągają lepsze prędkości, co w żeglarstwie jest bardzo ważne. Oczywiście dochodzą do tego także błędy popełniane na wodzie przez samego zawodnika.

- Jest kilka rzeczy, które się na to składają. Po pierwsze przeciwnicy pływają na innych łódkach niż ja. Jest to nowa konstrukcja, nowy model, który wygląda na to, że jest trochę szybszy niż to na czym ja pływam. Nie podejmuję na razie dobrych decyzji na wodzie i to się mści. Natomiast jest też tak, że nawet po niezłym starcie towarzystwo mi ucieka i ja upatruję to właśnie w tym, że nie mam takiej prędkości jak moi przeciwnicy - dodał zawodnik Gdańskiego Klubu Żeglarskiego.

Kula ma problem z wyrównaną walką z najlepszymi także przez to, że od niespełna roku nie jest już członkiem kadry narodowej, co wiąże się z mniejszymi środkami finansowymi na sprzęt, treningi oraz wyjazdy na zawody. Polak musi o wszystko starać się sam, ale wie, że to wynikło ze zbyt słabych miejsc, które zajmował na najważniejszych regatach międzynarodowych. A wiadomo, że bez odpowiednich wyników nie można liczyć na powołanie do reprezentacji narodowej.

- Druga rzecz jest też taka, że ja przygotowuję się do tego wszystkiego sam. Od roku nie jestem w kadrze, jestem skazany na siebie samego i moich sponsorów. Natomiast ten ostatni rok mojej nieobecności w kadrze jest pokłosiem tego, że w zasadzie łącznie ostatnich pięć lat wyglądało katastrofalnie jeśli chodzi o to, co działo się w klasie Finn. Oczywiście nie zawsze w tym czasie było źle, bo pracowaliśmy w tym okresie bardzo intensywnie. Natomiast zaczęło się od tego, że w 2010 roku został zmieniony trener na Kajetana Grynkiewicza, który to wszystko "rozłożył" - stwierdził Kula.

Jednak pomimo tego, że Piotr od prawie roku pracuje sam, nadal jest najlepszym polskim zawodnikiem w klasie Finn. - Ja pracując sam jestem nadal najwyżej z Polaków, ale i tak jest to katastrofalnie nisko - oznajmił Polak.

Podczas mistrzostw Europy, które odbyły się w dniach 7-12 marca w Barcelonie, Piotr Kula ma jednak spory potencjał, co pokazał. Polski żeglarz w ostatnim wyścigu zajął wtedy drugie miejsce, udowadniając, że potrafi jednak walczyć z najlepszymi. Jednak problem tkwi także w głowie samego zawodnika, który czując dużą presję, nie do końca potrafi spokojnie żeglować. - Może jest też tak, że jak nie było już za wiele do zrobienia w tych mistrzostwach Europy to wyluzowałem się i popłynąłem tak jak potrafię najlepiej - oznajmił.

Nasz sportowiec nie składa jeszcze broni i zamierza walczyć do końca o udział w sierpniowych igrzyskach. Ale wie, że aby osiągnąć swój cel musi znacznie lepiej pływać. - Muszę dobrze się wyspać, spokojnie do tego podejść, porozmawiać z trenerem, jeszcze raz poukładać to sobie w głowie i do boju. Może spokojnie zacznę odrabiać punkty. W sześć wyścigów odrobić około czterdzieści punktów straty to nie jest nieosiągalne, tylko trzeba dobrze żeglować - zakończył Piotr Kula.

Maciej Frąckiewicz z Palma de Mallorca

Źródło artykułu: