Tomasz Januszewski i Jacek Nowak (AZS UWM Olsztyn) od poniedziałku rywalizują w Barcelonie w żeglarskich mistrzostwach Europy w olimpijskiej klasie 49er. Reprezentanci Energa Sailing Team Poland pływają w srebrnej grupie i w piątek dwukrotnie byli w tej stawce najlepsi oraz raz zajęli szóste miejsce, dzięki czemu umocnili się na pierwszej pozycji w całej srebrnej flocie czyli na dwudziestej szóstej w klasyfikacji generalnej całych regat.
- Można powiedzieć, że panowały "nasze" warunki, bo czujemy się mocni w takim wietrze, jaki był dzisiaj na wodzie. Dostaliśmy też dobrą informację od trenera odnośnie prądu na wodzie i dzięki temu udało się nam wygrać pierwszy wyścig. Wydaje się, że ludzie nie do końca zdawali sobie sprawę z tego, co dzieje się na akwenie. My jak najbardziej wiedzieliśmy, gdzie chcemy płynąć, zrealizowaliśmy założony plan w stu procentach i to dało nam wygraną w tym wyścigu. Natomiast szóste miejsce w drugim było spowodowane tym, że nie do końca zrealizowaliśmy to, co chcieliśmy. Natomiast już w trzecim wyścigu ponownie konsekwentnie płynęliśmy swoje - powiedział po zejściu na brzeg Tomasz Januszewski.
Polaków zdecydowanie stać na to, żeby ścigać w grupie złotej i rywalizować z najlepszymi na świecie, ale tym razem nie było im to dane. O braku awansu zaważył przegrany protest podczas ostatniego dnia wyścigów kwalifikacyjnych. Jeszcze przed jego rozstrzygnięciem nasi żeglarze zajmowali dziewiętnastą pozycję. Jednak po negatywnym werdykcie komisji sędziowskiej Polacy spadli na dwudziestą ósmą pozycję, a do grona najlepszych mogło awansować jedynie dwadzieścia pięć załóg.
- Stawka nie jest taka jak w grupie złotej, dlatego żałujemy, że tak potoczyły się nasze losy. Pomimo tego, że przed zawodami byłem chory więc na początku mistrzostw byłem osłabiony to czuliśmy, że na tych zawodach jesteśmy w stanie do tej grupy, a następnie do pierwszej piętnastki awansować, ale nie było nam to dane, ponieważ przegraliśmy protest - opisał całą sytuację sternik jednej z dwóch najlepszych polskich załóg klasy 49er.
Jednak pomimo braku możliwości rywalizowania z najlepszymi załogami na świecie nasi zawodnicy nadal dają z siebie wszystko, o czym świadczą osiągane przez nich wyniki w ciągu ostatnich dwóch dni.
- W związku z tym, że znaleźliśmy się w grupie srebrnej pozostaje nam dopilnować, aby inni widzieli, że grupa srebrna co prawda jest dla nas wyzwaniem, ale także że jesteśmy mocni na tyle, żeby ścigać się w złotej - stwierdził Januszewski.
Czwarta załoga ostatnich mistrzostw świata tylko na początku zawodów miała problemy z zajmowaniem wysokich miejsc. Później reprezentanci Polski rozpędzali się z dnia na dzień i pomimo niedosytu z powodu pływania w grupie srebrnej, podchodzą do tego ze spokojem, bo wiedzą, że ich praca przynosi efekty.
- Niedosyt jak najbardziej jest, ale to jest sport i takie rzeczy się zdarzają. Po czwartym miejscu na mistrzostwach świata czuliśmy, że praca, którą wykonujemy jest dobrą pracą i nasz poziom jest coraz wyższy - zakończył Tomasz Januszewski.
Maciej Frąckiewicz z Barcelony