Aktor rywalizuje w klasie Flying Dutchman (1-3 lipca). Jego życie to rejs pełen nieoczekiwanych zwrotów: od szkoły aktorskiej po morza i oceany pełne piratów, udział w pierwszym polskim oscarowym filmie, wykłady w Szkole Teatralnej, medale i zwycięstwa w licznych regatach w Polsce i Europie. Żeglarz, aktor, wykładowca. Czy na liście jego sukcesów znajdzie się Puchar Polski klasy FD? Dowiemy się na początku lipca w Gdańsku podczas Nord CUPu!
Adam Szyszkowski, jak sam mówi, żeglować zaczął zanim nauczył się chodzić. Pochodzi z żeglarskiej rodziny. Tata, instruktor żeglarstwa Artur Szyszkowski, był pionierem obozów żeglarskich w Karwicy. Mama była sternikiem jachtowym. Żegluje także jego siostra. Przygodę z żeglarstwem zaczął na Mazurach. Nic dziwnego, że kiedy inne dzieci wspominały place zabaw i huśtawki, on wspominał latem łódki, a zimą bojery.
Z łódki na scenę
"Staram się zawsze wybierać swoją drogę, nawet gdy wiatr wieje w twarz. Wtedy trzeba halsować. Ważne, by nie tracić z oczu celu." Dwie rzeczy były w jego życiu najważniejsze i stałe - występy na scenie i żeglowanie. Najpierw było Ognisko Teatralne przy warszawskim Teatrze Ochoty. A ponieważ, jak twierdzi, to żeglarstwo nauczyło go nie bać się niczego (bo kiedy człowiek pokona swój strach to już nic nie jest mu straszne) postanowił zdawać do Warszawskiej Szkoły Teatralnej. Za pierwszym razem się nie dostał i przez rok pracował jako inspicjent w Teatrze Ochoty. Tu również przydało się żeglarstwo i niezwykłe umiejętności pracy w zespole. Adam zagrał jako aktor w ponad setce przedstawień - inspicjent był członkiem zespołu a w teatrze, jak na łodzi "zawsze robi się to co trzeba".
ZOBACZ WIDEO Kołodziński i Przybytek na czwórkę w ostatnim teście przed Rio (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
Aktor śmieje się, że za wyborem jego zawodu stało... lenistwo. "Wyobrażałem sobie, że aktor to gość, który śpi do południa, a ja uwielbiam rano spać". Jakież okazało się to inne od rzeczywistości filmowej kiedy samochód przyjeżdża po aktora o 4.30, jak miało to miejsce przy oskarowej "Idzie", w której aktor zagrał rewelacyjną rolę.
W 1992 roku Adam Szyszkowski kończy Szkołę Teatralną, zostaje asystentem Tomasza Grochoczyńskiego w przedmiocie szermierka i walki sceniczne i uczy się uczyć, w Warszawskiej Akademii Teatralnej.
Żeglarstwo jednak ciągle kusi. Do roku 2000 pływa rekreacyjnie (bez tego nie wyobraża sobie życia), ale także sporadycznie bierze udział w mniejszych imprezach żeglarskich. Poza pracą dydaktyczną i aktorstwem pracuje także jako scenarzysta. Wtedy jak sam twierdzi zaczyna się kryzys. Do Polski przychodzą znane z Zachodu reality show (pierwszym był Big Brother) i aktor boleśnie konfrontuje świat marzeń o scenie i etosie pracy artysty z zalewem kiczu i tandety, które tego typu kalki z zachodu przyniosły do Polski.
Ze sceny na łódkę
Z odsieczą przychodzi ukochane żeglarstwo. Znajomy proponuje Adamowi pracę przy przeprowadzaniu jachtów ze stoczni do armatorów. Przygody, których doświadcza, mogłyby posłużyć za kanwę scenariusza filmu przygodowego... I taki być może powstanie: pełen zwrotów akcji i niespodziewanych wydarzeń, włącznie z ucieczkami przed piratami w Afryce. Takie życie na morzu "na adrenalinowym haju" mogłoby trwać długo, ale jest to moment w którym wody morskie stają się areną historii. Zapełniają się uchodźcami... Głównie z Iranu i Afganistanu... Dziećmi, matkami, intelektualistami, zwykłymi ludźmi, którzy chcą tylko jednego - żeby nikt do nich nie strzelał.
"Po pewnym czasie człowiek gołym okiem widzi, jak wiele jednostek zajmuje się przemytem. Łódki są obciążane ponad miarę. Ale co można zrobić - denuncjacja dla uchodźców oznacza śmierć. Stara się tego "nie widzieć" mimo tego, że nieraz w porcie słyszy ściszone głosy dochodzące spod pokładów innych jachtów i gwałtownie uciszany płacz dzieci. Przychodzi 2005 rok i zamachy w Londynie. Adam czuje się winny, że temu jakoś nie zapobiegł, że być może dokonał tego któryś z uchodźców spotykanych przez niego w jednym z portów. Postanawia wrócić do Polski, nie chce być zmuszonym do dokonywania tak trudnych wyborów czy wydania kogoś kto ucieka przed śmiercią bądź ocierania się o tych, którzy śmierć niosą.
Z łódki po Oskara i... na Latającego Holendra
Aktor wraca do zawodu, ale żeglarstwo o nim nie zapomina. 6 lat młodszy kuzyn (były zawodnik na 420-stce) zaprasza Adama do pływania na kupionym przez niego "latającym holendrze". Spełnia się dziecięce marzenie małego Adasia - kiedy to pierwszy raz zobaczył łódkę typu Flying Dutchman na jeziorze Boczne: "Wszystkie łódki stały i nagle usłyszałem szum i zobaczyłem to coś, co sunęło z niesamowitą prędkością z zawodnikiem na pełnym trapezie. Istne cudo!".
Klasa Flying Dutchman wciąga. Dzięki pomocy wspaniałych żeglarzy, zwłaszcza Jacka Śmiałkowskiego z którym pływa, cztery razy trafia na podium mistrzostw Polski w klasie FD. Łódek tego typu jest w Polsce niewiele, ale ponieważ są to jednostki trudne, pływają na nich wyłącznie najlepsi. Jachty tego typu wymagają bowiem dużych umiejętności, zgrania załogi i precyzyjnego trymu. W Polsce ścigają się na nich - wspomniany Jacek Śmiałkowski, Ireneusz Pierwoła-Górski, Piotr i Jacek Tyszkiewiczowie czy Henryk Blaszka, wicemistrz świata klasy Finn i olimpijczyk z Moskwy. Dla aktora pływanie z nimi jest wyróżnieniem i wyzwaniem. - To jest cudowne - mówi.
W międzyczasie sypią się propozycje filmowe, które aktor selekcjonuje tak, żeby pozwalały na łączenie obu pasji. O "Idzie" mówi, że "czuł, że to będzie ważny film" . Któregoś dnia, po zdjęciach kiedy bardzo zmęczony wraca z ekipą do domu, rzuca "mamy film na Oskara". Jego słowa okazują się prorocze. "Ida" jest pierwszym polskim filmem, któremu się to udaje.
Żeglarstwo jest jego "sposobem na życie". Zaczyna starty w klasie DZ i zdobywa tytuł mistrza Polski. Pływa także z sukcesami na innych regatach, zdobywa laury w Żeglarskich Mistrzostwach Aktorów, a zgodnie z tym co aktor sam twierdzi, "Żeglarstwo to spotkanie". Tam poznaje Dorotę Dajkowską, która zaskoczona umiejętnościami "celebryty" zachęca go do udziału w NordCup. To jego pierwszy, ale mamy nadzieję nie ostatni start w odbywających się już po raz jedenasty regatach. Wiadomym jest, że aktor nie powiedział ostatniego słowa żadnej ze swoich pasji. Kiedy sobie coś postanowi, uparcie dąży do celu bo "żeglarz zawsze musi sobie dawać radę. Dzięki żeglarstwu utrzymuję się przy życiu, a bez niego by mnie już nie było"; bo o co chodzi w życiu? "No o co? Żeby jak w żeglarstwie było, porządnie i na czas".
Aktora będzie można podziwiać podczas startów w klasie Flying Dutchman (1-3 lipca 2016) na regatach NordCup w AZS Centralnym Ośrodku Sportu Akademickiego w Gdańsku-Górkach Zachodnich.
Zapraszamy na regaty Nord CUP 2016.
ZOBACZ WIDEO Polscy mistrzowie świata wrócili ze zgrupowania w Rio (źródło TVP)
{"id":"","title":""}