Irmina Mrózek Gliszczynska: Chciałabym teraz spędzać jak najwięcej czasu na wodzie

Materiały prasowe / Jacek Kwiatkowski / PZŻ
Materiały prasowe / Jacek Kwiatkowski / PZŻ

- Chciałabym spędzać jak najwięcej czasu na wodzie. Myślę, że dużo dałoby mi pływanie w jakichkolwiek warunkach - powiedziała wracająca po kontuzji Irmina Mrózek Gliszczynska, która razem z Agnieszką Skrzypulec w klasie 470 prowadzi w Pucharze PZŻ.

W tym artykule dowiesz się o:

Od piątku w Krynicy Morskiej trwa druga część Pucharu Polskiego Związku Żeglarskiego. Tydzień wcześniej w tym samym miejscu odbyła się pierwsza część zawodów, które tradycyjnie otwierają sezon regatowy w Polsce. Tym razem rywalizują głównie żeglarze kategorii juniorskich i młodzieżowych. Wyjątkiem jest olimpijska klasa 470, w której liderkami są Agnieszka Skrzypulec i Irmina Mrózek Gliszczynska (SEJK Pogoń Szczecin/ChKŻ Chojnice). Dla tej drugiej jest to pierwszy start po ponad siedmiu miesiącach przerwy. Wszystko przez operację kontuzjowanego kolana oraz rehabilitację.

- Myślałam, że będzie to wyglądało gorzej pod względem fizycznym. Ćwicząc na siłowni myślałam o tym, że jak wrócę na wodę to będę cierpiała z powodu odzwyczajenia mięśni od specyficznego wysiłku jaki panuje na jachcie - powiedziała naszemu dziennikarzowi, będąca w dobrym humorze, Irmina Mrózek Gliszczynska.

Polka dużo pracowała podczas dochodzenia do pełnej sprawności i w momencie wejścia pierwszy raz na łódkę chciała być przygotowana jak najlepiej.

- W związku z tym starałam się ćwiczyć wiele partii mięśni, skupiając się w dużej mierze na plecach, ponieważ podczas pływania są one mocno obciążone. Czuję oczywiście zakwasy na brzuchu, ponieważ na siłowni jest trochę inny rodzaj wysiłku. Ale nie odczuwam bólu, którego się obawiałam. Byłam przygotowana na to, że mogą wystąpić jakieś komplikacje, ale nic mi nie puchło. Starałam się za bardzo o tym nie myśleć. Na szczęście noga dość szybko zaczęła odzyskiwać sprawność, bo po tygodniu mogłam już zacząć ją zginać - przyznała uczestniczka sierpniowych igrzysk.

ZOBACZ WIDEO Wielka radość piłkarzy Realu Madryt [ZDJĘCIA ELEVEN]

W najlepszym wypadku Irmina mogłaby wystartować w Pucharze Księżniczki Zofii, który od 24 marca do 1 kwietnia odbywał się w Palma de Mallorca. Jednak okazało się, że nie będzie to jeszcze możliwe. W planach był jeszcze Puchar Świata w Hyeres (23-30 kwietnia) oraz mistrzostwa Europy w Monako (5-13 maja). Jednak występ naszej zawodniki był możliwy dopiero teraz, chociaż sama uważa, że mogłoby się to stać jeszcze później.

- Nie miałam typowego zabiegu więzadła krzyżowego tylko rewizyjne. Z tego, co wiem to piłkarze ręczni czekają po nim dziewięć miesięcy zanim wrócą do treningów, a zawodnicy sportów walki nawet rok. Ja natomiast dostałam od lekarzy zgodę na ćwiczenia po siedmiu i pół miesiąca. W związku z tym nie można mówić o przedłużeniu się rehabilitacji, a raczej o tym, że wszystko idzie zgodnie z planem - oznajmiła polska żeglarka.

Załogantka najlepszej polskiej załogi w klasie 470 spokojnie podchodziła do swojej rehabilitacji i chciała wrócić do treningów oraz pływania dopiero wtedy, kiedy będzie na sto procent zdrowa.

- Wiadomo, że chciałoby się wrócić jak najszybciej. Myśleliśmy, że może uda mi się wystartować na Majorce, ale później zapadła decyzja, że nie ma co tego przyspieszać. Najważniejsze było to, żeby do końca się wszystko zagoiło. Żeby nie skończyło się tak jak u niektórych sportowców, że szybko wrócili i uraz się odnowił. Ja wróciłam na spokojnie - powiedziała Mrózek Gliszczynska.

Agnieszka z Irminą prezentują się w Krynicy Morskiej bardzo dobrze i robią to, do czego przyzwyczaiły już podczas startów w Polsce, czyli są lepsze od wszystkich załóg męskich. Dziewczyny w pierwszym wyścigu były trzecie, ale w trzech pozostałych okazywały się już najlepsze.

- Po pierwszych wyścigach byłam zadowolona, bo zobaczyłem, że pomimo tak długiej przerwy, moja forma nie jest taka zła jak się spodziewałam. W piątek mieliśmy cztery wyścigi, co się rzadko zdarza i po tym ostatnim czułam już zmęczenie fizyczne. Ale wydaje mi się, że nawet gdybym nie miała kontuzji i była w ciągłym treningu to czwarty wyścig tego samego dnia również by mnie zmęczył - opisała swoja formę Irmina.

Przyznała też, że chciałaby jak najwięcej czasu spędzić na pływaniu, żeby najszybciej jak to możliwe, osiągnąć szczytową formę. - Chciałabym teraz spędzać jak najwięcej czasu na wodzie, bez różnicy czy wiałoby mocno czy słabo. Myślę, że dużo dałoby mi pływanie w jakichkolwiek warunkach - stwierdziła.

Przed naszym duetem najważniejszy start w sezonie, czyli mistrzostwa świata, które w dniach 7-15 lipca odbędą się w greckich Salonikach. Polki będą jeszcze chciały sprawdzić się wcześniej na tle zawodniczek z innych krajów więc wystartują w regatach rangi Pucharu Europy, Kieler Woche. Miejscem imprezy będzie Kilonia w Niemczech, a wyścigi przeprowadzone zostaną w dniach 21-25 czerwca.

- Teraz będziemy przygotowywały się do regat Kieler Woche, a następnie do mistrzostw świata. Na zawodach w Krynicy Morskiej widać, że prędkościowo nie odstajemy od innych załóg, ale chcemy zobaczyć jak będzie to wyglądało w większej stawce na zawodach międzynarodowych - zakończyła Irmina Mrózek Gliszczynska.

Komentarze (0)