Świetna żeglarska pogoda, czyli słońce i wiatr od 16 do około 20 węzłów - tak wyglądał start 13. edycji największych na świecie załogowych regat okołoziemskich, Volvo Ocean Race. Siedem załóg ruszyło do pierwszego etapu, który będzie mierzył 1450 mil morskich i zakończy się w Lizbonie.
Start do tej ogromnej imprezy ustawiony był dość blisko brzegu u wybrzeży Alicante w Hiszpanii więc można było obserwować do z brzegu. Jednak na wodzie również zgromadziła się duża widownia na wszelkiego rodzaju łodziach motorowych i jachtach.
Zanim załogi na swoich 65-stopowych jednostkach wypłynęły na pełne morze, musiały przepłynąć dwie halsówki. Po samym starcie na prowadzenie wysunął się uważany za jednego z faworytów, pływający pod chińską flagą Dongfeng Race Team z francuskim sternikiem Charlesem Caudrelierem. Gonić go próbowali dwaj inni faworyci całych regat, hiszpański MAPFRE ze skipperem ze swojego kraju Xabim Fernandezem oraz holenderski Team Brunel ze swoim sternikiem Bouwe Bekkingiem. Na drugim kursie z wiatrem te trzy jachty płynęły obok siebie, ale chińska załoga zmusiła pozostałe dwie ekipy do popełnienia błędu i te musiały wykręcić karę.
Skończyło się na tym, że Dongfeng Race Team zdecydowanie wygrał start i jako pierwszy ruszył w stronę Cieśniny Gibraltarskiej. Za nimi podążył amerykańsko-duński Vestas 11th Hour Racing z Charlie'm Enrightem ze Stanów Zjednoczonych za sterem. Dalej w trasę ruszyli reprezentujący Hongkong Team Sun Hung Kai/Scallywag ze australijskim skipperem Davidem Wittem, mieszana załoga, w połowie żeńska i w połowie męska, Turn the Tide on Plastic ze sterniczką Dee Caffari z Wielkiej Brytanii, a dopiero za nimi wspomniane wcześniej MAPFRE oraz Team Brunel. Turn the Tide on Plastic płynie pod flagą Organizacji Narodów Zjednoczonych.
[color=black]ZOBACZ WIDEO Boks miłością Szymona Majewskiego. "Jak będę miał sześćdziesiątkę, to będę gotowy na walkę"
[/color]
Jako ostatni okrążenia w pobliżu brzegu ukończył inny przedstawiciel Holandii, team AkzoNobel. Tutaj sprawa sternika była niejasna aż do samego końca. Ta ekipa jako pierwsza zgłosiła się do edycji 2017-18 i od razu sternikiem ogłoszony został trzykrotny uczestnik Volvo Ocean Race Simeon Tienpont. Holender miał zadebiutować w roli skippera i przepracował z załogą cały okres przygotowawczy praktycznie do samego startu. Jednak po tym jak poróżnił się ze swoimi sponsorami, w piątek 13 października ogłoszono, że jego miejsce zajmie Nowozelandczyk Brad Jackson. Tak też się stało i poprowadził on swój team dzień później w wyścigu portowym w którym zajął szóste miejsce.
To nie był jednak koniec tej historii, ponieważ dzień przed startem do pierwszego etapu sąd przyznał rację Tienpontowi w sporze z pracodawcą i ten musiał przywrócić go do załogi. W związku z tym ostatecznie za sterem stanął właśnie Tienpont i przynajmniej do Lizbony będzie kierował holenderską załogą.
To krótkie ściganie przy porcie w Alicante było zaledwie przedsmakiem i można powiedzieć zabawą, a wypłynięcie na pełne morze to już początek prawdziwej walki z żywiołem. Jachty po przepłynięciu przez Cieśninę Gibraltarską nie skierują się od razu na północ w stronę Lizbony, ale jeszcze będą musiały udać się na południowy zachód, żeby prawą burtą opłynąć wyspę Porto Santo. Pierwszy etap potrwa kilka dni i zawodnicy w tym czasie nie będą spali, co sprawia, że pomimo krótkiego dystansu jest to jeden z trudniejszych odcinków regat.
Niesamowite wrażenie robił samolot pasażerski, który został pomalowany w barwy teamu Turn The Tide on Plastic i który zrobił kilka okrążeń na niskiej wysokości nad akwenem i głowami kibiców oraz dziennikarzy.
Za Alicante Maciej Frąckiewicz
Piatego listopada zabawa zacznie Czytaj całość
Hiszpanski Mapfre i Holenderski Brunel ( Moje ekipy ) juz zarobily po karze.
Jechac chlopaki !!!! Hiszpanie na drugiej pozycji ze s Czytaj całość