Decyzja Arianny Follis oznacza, że jeśli tylko nie wydarzy się nic nieprzewidzianego, Justyna Kowalczyk znajdzie się w czołowej trójce Tour de Ski, gdyż wraz z Petrą Majdić i Aino Kaisą Saarinen ma dwie minuty przewagi nad kolejnymi rywalkami. Włoszka, która była najszybsza w Toblach, po zawodach dzieliła się swoimi wrażeniami ze środowego etapu. - Było trudno biec szybko w takich warunkach, śnieg był miękki, ale teraz na koniec dnia jestem zadowolona, że udowodniłam sobie, iż nawet w takich warunkach byłam w stanie wygrać. Sprinty w Tour de Ski były świetne, atmosfera była wspaniała, nawet nie mogłam dosłyszeć mojego trenera, bo kibice tak nas dopingowali. Podobał mi się środowy etap, z jednego miejsca do drugiego, ale ciężko się było do niego przygotować. Teraz jednak mówię "stop", wycofuję się z Touru i jadę do domu trenować - powiedziała Follis, dotychczasowa liderka Tour de Ski po pięciu etapach.
W tej sytuacji na pierwsze miejsce w klasyfikacji generalnej cyklu awansowała Petra Majdić, która w Toblach była druga. - Naprawdę cieszyłam się tym biegiem, a to nie zdarza mi się często. Współpracowało mi się bardzo dobrze na trasie z Arianną, a także, choć w nieco mniejszym stopniu, z Justyną Kowalczyk. Zdecydowałyśmy się zacząć tak szybko jak tylko możemy i gonić Saarinen. Udało się to i dostałyśmy wówczas informację, że Kristin Steira, której się obawiałyśmy, nie jest tak silna jak mogło się to wydawać. Zaatakowałam za wcześniej, czułam się mocna jak nigdy w biegu techniką dowolną i pomyślałam, że to moja szansa. Dziewczyny mnie jednak dogoniły, na trasie było jedno wzniesienie za dużo jak dla mnie. Mimo to jestem bardzo zadowolona, cieszę się też, że Arianna wygrała. Znamy się wiele lat, często rozmawiamy, również przed tym biegiem tak czyniłyśmy - powiedziała Majdić.
W rywalizacji mężczyzn wraca stare - po jednoetapowej przerwie znów na czele klasyfikacji generalnej jest Petter Northug, który wygrał bieg na dochodzenie na 35 kilometrów mężczyzn. - Był to bardzo trudny bieg, trudniejszy niż się spodziewałem. Pierwsze dwadzieścia kilometrów to był podbieg, na szczycie czułem się zmęczony, a musiałem utrzymać się w czołówce na zjeździe. Starałem się utrzymać z Dario Cologną i Marcusem Hellnerem. Na ostatnich kilometrach stoczyliśmy ładny pojedynek. Bieg z Cortiny do Toblach to dobry pomysł, naprawdę ciekawy. Etap był specjalny, gdyż początek to długi podbieg, a potem długi zjazd - mówił Norweg na konferencji prasowej.