Na konferencji prasowej dobry humor dopisywał zarówno Justynie Kowalczyk jak i Petrze Majdić. Polka nie ukrywa, że Słowenka to jedna z jej głównych rywalek. - Nie miałam taktyki na ten bieg, chodziło o to żeby zacząć bardzo szybko i dalej biec tak aż do końca. Toblach to dobre miejsce, a na dodatek biegłyśmy na 5 kilometrów, to mój ulubiony dystans. Czerwony kolor koszulki liderki Tour de Ski jest ładny, ale lubię też żółty (śmiech). Jestem bardzo zmęczona, potrzebuję odpoczynku. Jeśli wcześniej odpocznę, na trasie sobotniego biegu będę walczyła o bonifikaty czasowe, jeśli jednak nie będę czuła się na siłach to postaram się po prostu nie stracić wiele. Główne rywalki? Oczywiście Petra Majdić, ale także Aino Kaisa Saarinen i Arianna Follis - powiedziała Kowalczyk po czwartkowym biegu.
Petra Majdić na trasie pięciu kilometrów znów była szybka i stanęła na podium, jednak tym razem nie miała szans z Kowalczyk. Słowenka chwaliła Polkę przyznając jej wyższość na krótkich dystansach, a zarazem nie kryjąc swego poczucia humoru. - Nie miałyśmy wiele czas między biegami w Toblach, ale mimo to moje narty były dobrze posmarowane. Od dwóch dni startuję z bandażem na ręce, ale myślę że mimo to mogę walczyć całkiem nieźle. Bieg był szybki, ale to nic dziwnego - Kowalczyk i Saarinen ruszyły od razu bez taktyki, bez niczego, najszybciej jak tylko mogły. Wiem, że to ulubiony dystans Justyny, ona chyba była urodzona specjalnie żeby biegać 5 kilometrów. Z kolei Saarinen biega go często w sztafetach, ja nie mam zwykle takiej okazji. Gdy biegniemy na 10 kilometrów z reguły pierwszy kilometr w moim wykonaniu jest naprawdę wolny; dziś zaś musiałam biec bardzo szybko od samego początku. Na szczęście narty się sprawdziły. Piątek to dzień jak każdy, trzeba testować narty, trochę pobiegać i być aktywnym, a do tego się najeść - powiedziała Majdić. Słowenka została zapytana również o następny etap Tour de Ski. Przysłuchująca się wypowiedzi koleżanki Justyna Kowalczyk śmiała się niemalże do łez. - Sobotni bieg? Justyna, czy mamy jakąś taktykę, czy też od startu biegniemy najszybciej jak się da? Wiedziałam, ona zawsze od razu biegnie na maksimum możliwości, nie mam więc wyboru, od startu szybko - zakończyła Majdić.
Nieco wcześniej na konferencji prasowej wrażeniami z biegu na 10 kilometrów dzielili się zwycięzca Daniel Rickardsson i lider Tour de Ski Petter Northug. Triumf Szweda był sporą niespodzianką. - Jestem bardzo szczęśliwy, to moja pierwsza wygrana. Moją taktyką było zacząć szybko, ale i zachować tyle sił, żeby zyskać jak najwięcej w końcówce. Czułem, że jestem w dobrej formie już rano, poza tym jestem mocniejszy w stylu klasycznym. Następny bieg w sobotę także jest „klasykiem”, więc znów może być dobrze. Ostatnie wzniesienie w niedzielę jest bardzo ciężkie, zobaczymy jak to będzie - powiedział Rickardsson.
Wspomniany Petter Northug tym razem zajął trzecie miejsce, jednak powiększył przewagę nad najgroźniejszymi rywalami w Tour de Ski. - Jestem bardzo zadowolony z tego biegu. Wystartowałem jako ostatni, więc miałem dobre rozeznanie. W połowie biegu czułem pewne zmęczenie, ale później znów było już w porządku. Simen Oestensen powalczy o koszulkę najlepszego sprintera w sobotę, ale ja na bonifikatach też chcę coś zyskać. Muszę być w trakcie całego biegu z przodu, żeby kontrolować sytuację - powiedział Northug.