- Im niższa belka, tym dla mnie lepiej. Może swojego rekordu życiowego nie poprawię, ale jeśli chodzi o wynik w zawodach, to krótszy rozbieg zadziała na moją korzyść - mówi w rozmowie z Faktem Adam Małysz.
Nic dziwnego, że Szwajcar na ten temat ma zupełnie odmienne zdanie. - To ciągłe obniżanie belki tylko mnie wkurza. Nawet ja muszę się porządnie rozpędzić, żeby polecieć, dajmy na to, 230 m. Mimo formy będę potrzebował szczęścia. Muszę liczyć, by inni nie skakali daleko i by jury nie skróciło przez to rozbiegu - powiedział.
Więcej w Fakcie.