Biathloniści "uwięzieni" przez pył wulkaniczny opuścili Kamczatkę

W czwartkowe przedpołudnie wreszcie zakończyło się oczekiwanie biathlonistów startujących w ostatni weekend w zawodach memoriałowych Witalija Fatianowa na Kamczatce. Sportowcy utknęli tam po zakończeniu imprezy z uwagi na pył wydobywający się z islandzkiego wulkanu, który uniemożliwiał lot samolotem.

Memoriał zakończył się w sobotę i początkowo planowano, że w niedzielę jego uczestnicy opuszczą Kamczatkę. Utrudniający komunikację w całej Europie pył wulkaniczny sprawił jednak, że do domów wrócić mogli tylko zawodnicy z Rosji, Białorusi, Mołdawii i Kazachstanu, a pozostali biathloniści i biathlonistki, w tym takie gwiazdy jak Kati Wilhelm, Michael Greis, Emil Hegle Svendsen, Lars Berger, Halvard Hanevold, czy bracia Fourcade, a także prezydent Międzynarodowej Unii Biathlonowej Anders Besseberg, musieli czekać na poprawę warunków.

Oczekiwanie przedłużało się bardziej niż początkowo zakładano i zaczęto nawet rozważać alternatywne metody opuszczenia Kamczatki poprzez podróż koleją do Moskwy bądź statkiem do Japonii. - Jest tu całkiem sympatycznie i wesoło, ale wszyscy bardzo chcemy już stąd wyjechać - mówił kilka dni temu Tarjei Boe, jeden z Norwegów "uwięzionych" po zawodach. Jego rodacy, wspomniany Berger oraz Alexander Os, skorzystali z okazji i z dobrym skutkiem rywalizowali w biegowym maratonie na 60 kilometrów, gdzie zajęli drugie i trzecie miejsce. Pozostali zawodnicy woleli korzystać z innych atrakcji, takich jak psie zaprzęgi, baseny, gorące źródła, czy też smakować owoców morza. W środę zorganizowano ponadto naprędce spotkanie gwiazd z uczniami miejscowej szkoły sportowej z klasą biathlonową.

W czwartkowy poranek z Pietropawłowska Kamczackiego w końcu odleciał samolot czarterowy, który zabrał sportowców, trenerów i działaczy, łącznie pięćdziesiąt osób, do Monachium. Opuścili oni Kamczatkę pięć dni po zakończeniu zawodów, w których brali udział.

Komentarze (0)