31-letnia biathlonistka z Cieszyna już podczas pierwszego dnia zmagań osiągnęła, jak się później okazało, swój największy sukces. W sztafecie mieszanej, biegnąc na drugiej zmianie, sięgnęła po medal z najcenniejszego kruszcu. - Jest to mój wielki sukces, jak i całej drużyny. Złoty medal w letnich mistrzostwach jest dla mnie tak samo istotny jakby był osiągnięty zimą. Super, że Krysia do strefy zmian wbiegła z taką zaliczką. Było mi wtedy łatwiej biec, bez takiego obciążenia psychicznego. Ten start bardzo mnie podbudował - powiedziała Magdalena Gwizdoń.
Biegi indywidualne w wykonaniu zawodniczki KKS Bielsko-Biała również były przyzwoite. Piąte miejsce w sprincie oraz brązowy krążek wywalczony w biegu pościgowym napawają optymizmem przed pierwszymi zawodami Pucharu Świata i pokazują, że przekreślenie tej zawodniczki było przedwczesne. - Zarówno w biegu na 7,5 km, jak i na dochodzenie myliłam się trzykrotnie i dlatego pozostaje mały niedosyt. W sprincie, gdybym strzelała celniej, miałam również szansę na medal, ale teraz pozostaje tylko gdybanie. Ogólnie jestem jednak bardzo zadowolona z tych mistrzostw. Świetnie pracuje mi się z nowym szkoleniowcem. Zupełnie inne metody treningowe. Teraz każdy wie, co ma robić na treningach. Nie mogę się już doczekać sezonu zimowego. Teraz wreszcie pojawił się zapał do treningu. Rok temu tak nie było z wiadomych względów - podsumowała Gwizdoń.