Echa dyskwalifikacji: Nowa zasada w skokach narciarskich

Dyskwalifikacje Harriego Olli i Janne Ahonena odbiły się szerokim echem. Po burzliwej dyskusji przedstawicieli FIS ze szkoleniowcami i skoczkami zdecydowano, że trenerzy będą współdecydowali o zielonym świetle, które daje zawodnikowi prawo do startu.

Monika Szandała
Monika Szandała

Pojawiły się głosy, że trenerzy i narciarze widzieli inny czas. Ahonen miał wystartować na czerwonym świetle, podczas gdy jego trener widział zielone. - Kiedy patrzyłem na nasz czasomierz, widziałem zielone światło. Spojrzałem na trenera Pekka Niemelę, a on trzymał rękę w górze. Rzuciłem okiem na trenera drugi raz i dalej miał rękę w górze. Dopiero kiedy ruszyłem z belki i zacząłem nabierać prędkości, światło zmieniło się na czerwone - opowiedział Fin.

Jego słowa potwierdza Adam Małysz, którego dyskwalifikacja z podobnego powodu pozbawiła szans na zwycięstwo w Letniej Grand Prix. - Było tak, że mieliśmy zupełnie inne światła niż trenerzy na wieży trenerskiej. Oni mieli siedem sekund opóźnienia! Czy wiatry też mierzą siedem sekund później? Jeśli tak, to wtedy my jesteśmy już na dole. I jak tu być mądrym? Ten system nie jest dobry - twierdzi Polak.

Nowa reguła obowiązywała już podczas kwalifikacji do zawodów Pucharu Świata w Kuopio. Trener będzie miał możliwość wyłączenia zielonego światła, a ponowna możliwość rozpoczęcia najazdu zostanie wyznaczona przez jury.

Kibicuj polskim skoczkom w Pilocie WP (link sponsorowany)

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×