Piątkowe (15.11) spotkanie Ligi Narodów UEFA pomiędzy Rumunią a Kosowem został przerwane przez sędziego w doliczonym czasie (przy wyniku 0:0), po tym jak piłkarze ekipy gości odmówili gry.
Punktem zapalnym były okrzyki części kibiców z trybun. Fani na Arenie Narodowej w Bukareszcie skandowali bowiem: "Serbia, Serbia".
Kosowo, pomimo proklamowania niepodległości, jest według Serbii integralną częścią jej terytorium, stanowiąc Prowincję Autonomiczną Kosowo i Metochia. Granica obydwu państw jest uznawana za tymczasową administracyjną linię graniczną (Administrative Boundary Line).
ZOBACZ WIDEO: Chwyta za serce. Dzieciaki pokazały, że żadne warunki im niestraszne
"Mecz Rumunia- Kosowo przerwany, bo piłkarze gości zeszli z boiska, słysząc z trybun stadionu w Bukareszcie "Serbia, Serbia". Podobnie było rok temu. Wtedy Kosowo dograło mecz, ale federacja żałowała tej decyzji. Teraz odmawiają dogrania doliczonego czasu" - podsumował Piotr Słonka, dziennikarz znany jako "Buckarobanza", który zamieścił w mediach społecznościowych wideo z zawodów w stolicy Rumunii (patrz poniżej).