- Ciężko mi dzisiaj było. Obudziłam się i czułam, że to nie będzie dobry dzień. Złożyły się na to niedzielny sprint i kilka innych czynników. Cóż, czasem tak bywa. Tym niemniej dużo z siebie wykrzesałam i w sumie jestem zadowolona. Ostatni zjazd w moim wykonaniu to nie był brak umiejętności, ale po prostu moje nogi były już z betonu - przyznała polska biegaczka.
Rywalizacja w Tour de Ski przenosi się do Toblach, gdzie w środę biegaczki ponownie będą rywalizować w sprincie. - Cieszę się, że we wtorek będzie dzień przerwy. Moi serwismeni już wydali mi zakaz wychodzenia przez cały dzień na narty. Później będę walczyć dalej - zapewniła Kowalczyk.
Źródło: Przegląd Sportowy.