Kowalczyk czuła, że to nie będzie jej dzień

Na półmetku Tour de Ski Justyna Kowalczyk zajmuje pierwsze miejsce ze sporą przewagą nad rywalkami. W poniedziałkowym biegu łączonym Polka była jednak piąta. - Od samego rana czułam się fatalnie - wyjaśnia w rozmowie z Przeglądem Sportowym.

- Ciężko mi dzisiaj było. Obudziłam się i czułam, że to nie będzie dobry dzień. Złożyły się na to niedzielny sprint i kilka innych czynników. Cóż, czasem tak bywa. Tym niemniej dużo z siebie wykrzesałam i w sumie jestem zadowolona. Ostatni zjazd w moim wykonaniu to nie był brak umiejętności, ale po prostu moje nogi były już z betonu - przyznała polska biegaczka.

Rywalizacja w Tour de Ski przenosi się do Toblach, gdzie w środę biegaczki ponownie będą rywalizować w sprincie. - Cieszę się, że we wtorek będzie dzień przerwy. Moi serwismeni już wydali mi zakaz wychodzenia przez cały dzień na narty. Później będę walczyć dalej - zapewniła Kowalczyk.

Źródło: Przegląd Sportowy.

Komentarze (0)