Codzienny przegląd narciarski (28.01)

Dobre wiadomości dla Petra Siedowa - już oficjalnie wiadomo, że jego stan zdrowia nie przeszkadza mu w uprawianiu sportu. Niedawno podejrzewano, że z powodu problemów kardiologicznych Rosjanin będzie musiał zakończyć karierę, jednak może on nadal startować. Siedow od razu z tego skorzystał i w czwartek został mistrzem Rosji.

Rydzek mistrzem świata juniorów

Jedną z czwartkowych konkurencji na mistrzostwach świata juniorów w narciarstwie klasycznym w Otepaeae była rywalizacja w kombinacji norweskiej. Na starcie stanęło czterech reprezentantów Polski. Nasi zawodnicy bardzo dobrze zaprezentowali się na skoczni - Paweł Słowiok zajmował szóste, a Adam Cieślar dziewiąte miejsce. Na trasie biegu było już jednak gorzej i w końcowej klasyfikacji zajęli odpowiednio trzynaste i dwudzieste szóste miejsce, ponadto Stanisław Biela był dwudziesty siódmy, a Michał Pyclik czterdziesty. Złoty medal zdobył zdecydowany faworyt Johannes Rydzek z Niemiec, który o blisko pięćdziesiąt sekund pokonał Marjana Jelenko i o ponad minutę Kaarela Nurmsalu.

Siedow znów biega

Mniej niż dwa tygodnie temu wydawało się, że kariera Petra Siedowa, wielkiego talentu rosyjskich biegów narciarskich, może się załamać przez problemy kardiologiczne młodego zawodnika. Według badań przeprowadzonych w Szwajcarii nie ma jednak żadnego ryzyka, a sam Siedow wystąpił w czwartek w biegu łączonym 15 km +15 km na mistrzostwach Rosji i zdobył w nim złoty medal pokonując na finiszu o półtorej sekundy Konstantego Gławackiego i o trzy i pół Siergieja Sziriajewa. Na dwukrotnie krótszym dystansie o mistrzostwo Rosji walczyły w biegu łączonym także panie. Triumfatorką została Julia Czekaliewa, która z bardzo dużą przewagą pokonała rywalki. Druga na mecie Walentina Nowikowa miała bowiem czas gorszy o ponad minutę i trzynaście sekund. Brąz trafił w ręce Julii Iwanowej.

MŚ nie dla Alsgaarda

Brązowy medal Thomasa Alsgaarda na mistrzostwach Norwegii wywołał wiele komentarzy i spekulacji, czy czasem weteran, który prawie osiem lat po oficjalnym zakończeniu kariery bez problemu pokonuje większość rodaków z pierwszej kadry, nie wystąpiłby na mistrzostwach świata w Oslo, zwłaszcza, że takie pogłoski pojawiły się już rok temu. Na stronie dziennika "Verdens Gang" pojawiła się nawet ankieta, gdzie dwie trzecie czytelników optuje za włączeniem Alsgaarda do kadry, ponadto na Facebooku pojawiły się grupy kibiców domagających się takiego kroku. Ale sam biegacz nie ukrywa - w Oslo pojawi się tylko w roli komentatora telewizyjnego. Torgeir Bjoergn, niegdyś biegacz, dziś trener, jest zdania, że gdyby tylko Alsgaard zechciał wrócić na dobre i ponownie trenował jak kiedyś, byłby znów w światowej czołówce. - Myślę, że byłoby to możliwe - przyznaje Alsgaard. - Ale takiej opcji nie ma - nie zaakceptowałaby tego moja rodzina, a i ja sam nie mam już motywacji. Prawdziwy powrót to jednak co innego niż takie starty. Mam wspaniałe życie ze wspaniałą rodziną. Za tydzień znów pobiegnę, ale w FIS Marathon Cup, a to zupełnie inny rodzaj zawodów. Mam nadzieję, że po tym czwartkowym biegu ktoś poczyni jakieś obserwacje. Nie chodzi mi o to, że kadrowicze ze mną przegrali, bardziej o to, ile stracili czasu do Eldara Roenninga, który wygrał. Wszystko wskazuje więc na to, że legendę norweskich biegów będzie można oglądać nadal tylko w maratonach Worldloppet.

Komentarze (0)