- Na pierwszym odcinku, tym najbardziej stromym, na pierwszym podejściu, chciałam jak najwięcej nadrobić, bo jeżeli miałam marzyć o złotym medalu to właśnie tam musiałam to zrobić. Wszystko szło fajnie do momentu gdy Bjoergen zrównała się z Longą. Gdy biegnie się we dwie to biegnie się lepiej. Jedna drugą troszkę podciągała i Marit zaczęła odrabiać te sekundy. Ostatnie dwa kilometry byłam tak zmęczona, że nie dałam rady, chciałam wszystko zrobić, ale nieco zabrakło. Nigdy się tak nie zmęczyłam. To trochę przyklejony uśmiech, najchętniej bym się tutaj rozbeczała, ale muszę się trzymać. Myślę, że to moja najlepsza dziesiątka klasykiem w życiu, a jeśli nie to w pierwszej trójce. Na pewno walczyłam najbardziej w życiu. Ostatni kilometr byłam tak zmęczona, że niewiele pamiętam, trener stał tam gdzieś na podbiegu, krzyczał że jesteśmy równo, myślałam że może jakiś cud się stanie, że dobiegnę pierwsza, pchałam ile się dało, ale nie dałam rady, potem zaś nie chciałam z tego śniegu wstawać - powiedziała Justyna Kowalczyk w rozmowie z TVP.
Justyna Kowalczyk: Nigdy się tak nie zmęczyłam
Niezwykle zacięty był bieg na 10 kilometrów stylem klasycznym w Oslo. Justyna Kowalczyk i Marit Bjoergen stoczyły wspaniały pojedynek, rozstrzygnięty ostatecznie na korzyść Norweżki. Nasza biegaczka nie ukrywała przed kamerami TVP, że dała z siebie wszystko i ma za sobą być może najlepszy start w tej konkurencji w karierze.
Źródło artykułu: