Heia Norge nie tylko w Oslo - pierwsze złoto na MŚ w biathlonie dla Norwegii

W sytuacji gdy Tomasz Sikora z powodu problemów ze zdrowiem opuścił Chanty-Mansijsk i wrócił do Polski trudno było się spodziewać dobrego wyniku naszej sztafety mieszanej. Początkowo nie było jednak źle, gdyż przyzwoicie, choć nie rewelacyjnie, wypadły Agnieszka Cyl i Magdalena Gwizdoń. Na półmetku rywalizacji polski zespół plasował się na końcu pierwszej dziesiątki, co było niezłym wynikiem. Niestety, tej pozycji nie udało się utrzymać. Startujący na trzeciej zmianie Krzysztof Pływaczyk miał duże problemy na strzelnicy i nie udało mu się uniknąć karnej rundy. Szanse na utrzymanie dobrej lokaty zostały więc już w tym momencie utracone. Kończący sztafetę Mirosław Kobus niczego nie odrobił ani też nie popsuł i skończyło się na siedemnastym miejscu Polaków. Do zwycięzców nasza reprezentacja straciła ponad siedem minut i wyprzedziła tylko zdublowane zespoły.

Walka o złote medale pierwszej konkurencji tegorocznych mistrzostw świata rozstrzygnęła się na ostatniej zmianie. Norweg Tarjei Boe zdołał się wtedy oderwać na trasie od doświadczonego Niemca Michaela Greisa, następnie szybciej strzelał, i ze sporą zaliczką pokonał ostatnie kilometry. Na mecie przewaga Norwegów nad Niemcami wyniosła blisko dwadzieścia trzy sekundy. Obok Boe w zwycięskim zespole znaleźli się także Tora Berger, Ann Kristin Flatland i Ole Einar Bjoerndalen, dla którego był to pierwszy od dłuższego czasu występ w oficjalnych zawodach biathlonowych. Brązowe medale zdobyli Francuzi.
Wyniki sztafety 2x6 km + 2x7,5 km: