- Skok w pierwszej serii konkursowej był moim najlepszym oddanym w Planicy, ale pewnie i tak braknie odległości, by znaleźć się w serii finałowej - mówił kilka minut po oddaniu skoku na odległość 190 metrów Stefan Hula. - Warunki były dobre,bo dostałem minus 6 punktów. Skok może nie był bardzo dobry, ale solidny. Obawiam się jednak, że tych metrów trochę braknie. Chyba zakończę zawody na pierwszej serii- zakładał pesymistycznie Hula. Kilku skoczków po Polaków zepsuło swoje próby i dzięki temu Stefan Hula zajął trzydziestą pozycję, ostatnią premiowaną udziałem w finale.
W drugiej serii jednak Stefan Hula nie poszybował już tak daleko jak w pierwszej i jasne się stało, że nie poprawi 30 miejsca. - Niestety, w drugiej próbie nie wyszedł mi skok. Miałem problem tuż za progiem. Narty nie wyszły mi tak jak powinny. Nie miałem odpowiedniej szybkości, by odlecieć. Szkoda, ale trudno. Dobrze, że chociaż znalazłem się w finale - mówił reprezentant Polski.
Dzięki temu, że Stefan Hula okazał się lepszy w piątkowym konkursie od Tomasza Byrta, to właśnie on wystąpi w sobotnich zmaganiach drużynowych. Ogłosił to po zawodach trener Łukasz Kruczek, choć sam Hula po swoim drugim skoku nie był jeszcze pewny udziału w sobotniej drużynówce. - Nastroje przed sobotnim konkursem są bojowe. Chcemy powalczyć o jak najlepszą pozycję. Marzymy o tym, by tak jak w Lahti znaleźć się na podium - mówił Hula, który akurat w Lahti nie znalazł się w czwórce na konkurs drużynowy.
Stefan Hula nie chciał puścić pary, co specjalnego polscy skoczkowie przygotowali dla kończącego karierę Adama Małysza. - Będziemy jeszcze skakać na jego benefisie w Zakopanem, więc nie jest powiedziane, że musimy akurat przygotować jakiś prezent tutaj w Planicy - mówił trochę wymijająco Stefan Hula. - Tak naprawdę najlepszym prezentem dla Adama byłyby nasze dobre skoki i miejsce na podium w sobotnim konkursie. Postaramy się to zrobić - dodał Hula.
W czwartek w trudnych warunkach rozegrano trening i kwalifikacje, które dla kilku zawodników skończyły się wizytą w szpitalu. Zapytaliśmy Stefana Hulę, co czują skoczkowie, latając na tak dużych skoczniach jak Velikanka. - Jak każda skocznia mamucia, obiekt w Planicy budzi ogromny respekt. Zresztą, żadnej skoczni nie można lekceważyć i trzeba podchodzić do każdego nawet normalnego obiektu w pełni skoncentrowanym. Na mamucie nawet najmniejszy błąd może mieć poważne konsekwencje - tłumaczy polski skoczek.