Austriacy poza konkurencją, fatalny Stoch pogrzebał szanse Polaków

Zdecydowanym zwycięstwem reprezentacji Austrii zakończył się drużynowy konkurs skoków w Zakopanem. Drugie miejsce zajęli Niemcy, a na najniższym stopniu podium stanęli Rosjanie. Polacy piątkowe zawody ukończyli na szóstej pozycji.

Skoczkowie nie mieli zbyt dużo czasu na odpoczynek. Program cyklu Lotos Poland Tour jest bowiem niezwykle napięty i po inauguracji w Beskidach szybko przyszedł czas na finałową odsłonę nowego cyklu pod Giewontem. Dzień po zawodach w Szczyrku rozegrano już kwalifikacje do sobotniego konkursu na Wielkiej Krokwi, z kolei w piątek mogliśmy obserwować rywalizację zespołową. Na początku tradycyjnie swoje trzy grosze wtrąciła pogoda, która nie oszczędza narciarzy nawet w okresie letnim. Niska, jak na tą porę roku, temperatura oraz opady deszczu sprawiły, że - w przeciwieństwie do poprzednich lat - frekwencja pod tatrzańskim obiektem nie dopisała. Być może przyczyną tak małej liczby dopingujących kibiców była marcowa decyzja o zakończeniu kariery przez Adama Małysza. Trudno jednak do końca uwierzyć, żeby po odejściu na emeryturę "Orła z Wisły" tak drastycznie spadło w naszym kraju zainteresowanie "lataniem na deskach".

Konkurs w Zakopanem, zgodnie z przewidywaniami, zdominowali Austriacy, dla których wygrana "drużynówka" jest w ostatnim czasie chlebem powszednim. Podopieczni Alexandra Pointnera, czyli Martin Koch (129,5m/116m), Wolfgang Loitzl (122,5m/114,5m), Gregor Schlierenzauer (130,5m/117m) oraz będący nie do zatrzymania Thomas Morgenstern (134,5m/133m), nie dali rywalom najmniejszych szans. Mistrzowie olimpijscy z Turynu i Vancouver pokonali drugich w klasyfikacji - Niemców o prawie pięćdziesiąt pięć punktów (!). Nasi zachodni sąsiedzi udowodnili, że na obecną chwilę posiadają niezwykle wyrównany skład, co doskonale obrazują wysokie i dość zbliżone noty Severina Freunda (121,5m/128m), Richarda Freitaga (124m/128,5m) oraz Stephana Hocke (119,5m/122m). Swoje zrobili także Rosjanie, a przede wszystkim Paweł Karelin. Lider "Sbornej" w finałowej odsłonie konkursu poszybował najdalej, bo aż na 138,5m, udowadniając tym samym , że jego "pudło" w Wiśle nie było w żadnym stopniu dziełem przypadku. Pozostali - Ilja Rosliakow, Denis Korniłow i Dimitrij Ipatow także nie zawiedli, plasując się indywidualnie w drugiej "10".

Zobacz także: Wypowiedzi po Lotos Poland Tour Zakopane 2011

Zupełnie inaczej należy z kolei podsumować występ szóstych ostatecznie Polaków. Nie da się ukryć, że oczekiwania wobec biało-czerwonych były tym razem bardzo duże. Na ogromne słowa pochwały zasługuje tylko regularny jak szwajcarski zegarek Maciej Kot (126,5m/127,5m). Do jego poziomu nawet odrobinę nie byli w stanie zbliżyć się koledzy z zespołu. Następną siłą w naszej ekipie był Krzysztof Miętus (116,5m/115,5m), skoczkiem numer trzy okazał się Dawid Kubacki (115m/107,5m), zaś po niezwykle obiecującym występie na "Skalitem" na całej linii zawiódł Kamil Stoch. Młodemu mieszkańcowi Zębu w pierwszej serii zmierzono zaledwie 111m, a w finale jeszcze o osiem mniej.

Przed teamem Łukasza Kruczka rzutem na taśmie znaleźli się Słoweńcy z Robertem Kranjcem i Czesi, mający w swoich szeregach nie tylko Jakuba Jandę, ale i poczynającego spore postępy Lukasa Hlavę. Dopiero siódma lokata przypadła w udziale Norwegom. Wśród "Wikingów" na "piątkę" spisał się jedynie Tom Hilde (po 123m). Najlepszą "ósemkę" zamknęli natomiast Japończycy, którzy rywalizowali w znacznie odmłodzonym składzie, bo bez między innymi Noriakiego Kasai, a z dwudziestoletnim Junshiro Kobayashim. Nowa twarz w Kraju Kwitnącej Wiśni to były dwuboista, który najwyraźniej poszedł w ślady Estończyka Kaarela Nurmsalu. Oprócz niego, z dawnych kombinatorów norweskich na Wielkiej Krokwi zaprezentował się też Anssi Koivuranta. Tyle, że z bardzo słabej strony. Wszyscy przedstawiciele Suomi wypadli fatalnie, niemal z każdym wybiciem z progu spadając na bulę. Podobny los spotkał również Włochów.

Na sobotni wieczór zaplanowano finał Lotos Poland Tour. Czy o "pudło" w końcowej punktacji cyklu zdoła powalczyć wyjątkowo blisko lądujący w piątek Stoch? Czy ktoś będzie w stanie przerwać passę "Morgiego"? Na te i inne pytanie odpowiedź poznamy tuż po indywidualnej walce pod Giewontem.

Po konkursie drużynowym powiedzieli:

Maciej Kot (AZS Zakopane): Karty podczas konkursu drużynowego LGP w Zakopanem rozdawała pogoda, zwłaszcza podmuchy ciągle zmieniającego kierunek wiatru. Mnie się udało trafić na lepsze warunki i bardzo dobrze mi się skakało. Uważam, że z konkursu na konkurs idzie mi coraz lepiej. Skoki są równiejsze, a to cieszy.

Krzysztof Miętus (AZS Zakopane): Wprawdzie lubię Wielką Krokiew, ale warunki pogodowe zdecydowanie popsuły mi przyjemność skakania. Wiatr dał mi się we znaki. Zwłaszcza w drugim skoku go poczułem, ale jaki to miało wpływ na odległość okaże się po oglądnięciu nagrania video. Mimo wszystko moje skoki mogły być o wiele lepsze.

Dawid Kubacki (TS Wisła Zakopane): Czuję spory niedosyt. Na pewno muszę jeszcze poprawić błędy powodujące spóźnianie skoku. Bez tej korekcji nie ma szans powalczyć o dobre miejsce. Przed startem deszcz nigdy nie przeszkadza, bo mamy zapewnioną osłonę, a w powietrzu po prostu go się nie czuje, natomiast kręcący wiatr zawsze zdecydowanie dokucza.

Kamil Stoch (AZS Zakopane) nie chciał, tuż po drugim skoku, oceniać swojego piątkowego startu na Wielkiej Krokwi. (PAP)

Wyniki drużynowego konkursu w Zakopanem (HS 134):

MZawodnicyKrajNota
1 Loitzl, Koch, Schlierenzauer, Morgenstern Austria 974,3
2 Schmitt, Hocke, Freitag, Freund Niemcy 919,6
3 Ipatow, Rosliakow, Korniłow, Karelin Rosja 896,1
4 Vaculik, Cikl, Janda, Hlava Czechy 858,2
5 Sinkovec, Tepes, Prevc, Kranjec Słowenia 830,8
6 Kot, Miętus, Kubacki, Stoch Polska 817,8
7 Velta, Bardal, Evensen, Hilde Norwegia 806,4
8 Tochimoto, Yumoto, Kobayashi, Takeuchi Japonia 805,7
9 Koivuranta, Maeaettae, Keituri, Muotka Finlandia 348,0
10 Bresadola, Dellasega, Morassi, Colloredo Włochy 335,5
Źródło artykułu: