Kolejni, co byli znanymi skoczkami, a zostali trenerami!

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Grupa byłych skoczków, która po zakończeniu kariery postanowiła pozostać przy nartach i zająć się trenowaniem zawodników stale się rozszerza. W ostatnim czasie dołączyły do niej kolejne znane postacie.

W tym artykule dowiesz się o:

Konia z rzędem temu, kto przypuszczałby, że zawsze nieobliczalny i wyjątkowo kontrowersyjny Harri Olli w niedalekiej przyszłości zostanie szkoleniowcem. Tak się jednak stało i zbuntowany, nie stroniący od zabaw i alkoholu Fin opiekuje się obecnie swoim rodakiem - Kimmo Yliriesto. Podopiecznemu wybitnego lotnika bez wątpienia będzie bardzo trudno nawiązać do wszystkich sukcesów swojego trenera, choć do anonimowych osób w świecie skoków zaliczyć go nie można. 28-letni aktualnie Yliriesto podobnie, jak Olli ma na swoim koncie drużynową wygraną podczas mistrzostw świata juniorów. "Kipru", jak wołają na niego znajomi osiągnął ten wynik dziesięć lat temu w...Karpaczu, zaś najwyżej w pierwszoligowych zmaganiach był w 2005 roku, kiedy w tradycyjnie słabo obsadzonych zawodach w Sapporo zajął siódme miejsce. Skandynawski duet przygotowywał się będzie przede wszystkim w Rovaniemi.

W ślady Olliego poszedł także inny doskonale zapowiadający się skoczek, który decyzję o powieszeniu "desek" na przysłowiowy "kołek" podjął niezwykle wcześnie. Mowa o mającym polskie korzenie Arthurze Paulim. Austriak wspólnie z Bastionem Tielmannem poprowadzi męską i żeńską reprezentację Holandii. Pracujący dotychczas u "Pomarańczowych" Jochen Danneberg przeniesie się wkrótce do Chin, kontynuując tym samym swoją nieustającą podróż po świecie. Doświadczony szkoleniowiec ma bowiem za sobą epizody z zespołami Stanów Zjednoczonych, czy Korei Południowej.

Przypomnijmy, że w lipcu na podobny krok, co Olli zdecydowali się także Ukraińcy - Wołodymir Boszczuk oraz Oleksandr Lazarowicz. Lista rozpoczynających karierę od skoczka, a kończących na trenerze jest jednak niewyobrażalnie dłuższa. Za kolejne przykłady można podać słynnego Martina Hoellwartha, czy choćby Roberta Mateję.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)