Sylwia Jaśkowiec: Ten sezon to będzie wielka niewiadoma

Sezon 2011/2012 będzie ważny dla Sylwii Jaśkowiec. Jeszcze po igrzyskach w Vancouver wydawało się, że przynajmniej na razie jej pozycja numer dwa w polskich biegach narciarskich jest niezagrożona, jednak doznana kontuzja sprawiała, że zeszłej zimy Jaśkowiec nie startowała wcale.

W tym artykule dowiesz się o:

Latem 2010 roku Sylwia Jaśkowiec miała bowiem wypadek - w trakcie treningu na nartorolkach chciała uniknąć zderzenia z autobusem i wpadła na betonowy słup. Biegaczka doznała licznych kontuzji - złamań w obrębie stawu łokciowego i barkowego. Po tygodniu spędzonym w szpitalu przeszła rehabilitację, a treningi wznowiła w październiku ubiegłego roku. W sezonie 2010/2011 nie startowała jednak w Pucharze Świata. Teraz Jaśkowiec wraca na trasy biegowe. - Ten sezon to będzie dla mnie wielka niewiadoma - mówi biegaczka. - Przede wszystkim cieszę się, że mam szansę wrócić do sportu. Myślę, że dopiero pierwsze starty zweryfikują ogólny stan mojego przygotowania. Robię wszystko co jest w moich siłach żeby ten poziom przywrócić zadowalająco, do stanu takiego jak sprzed kontuzji. Na dzień dzisiejszy ciężko mi generalnie powiedzieć jak to będzie, nie było jeszcze żadnych startów, nie mogłam się sprawdzić. Pozostałe dziewczyny w kadrze postawiły mi poprzeczkę bardzo wysoko w trakcie przygotowań, więc cały czas mam możliwość porównywania siebie do nich, a one są naprawdę dobrze przygotowane. Na razie je przede wszystkim ścigam. Jestem w o tyle komfortowej sytuacji, że na pewno nie ma na mnie żadnej presji, ponieważ rok przerwy zrobił bardzo wielkie spustoszenie. Teraz potrzebuję przede wszystkim czasu, a także startów, żeby dochodzić do swojego poziomu.

Latem Jaśkowiec nie tylko trenowała, ale i miała okazję wystartować w biegach wysokogórskich, w tym w Mount Everest Marathon. - Było to w pewnym sensie pójście za przygodą. Starty w wysokich górach, w Himalajach, były dla mnie niesamowitym wyzwaniem i wielkim przeżyciem, ponieważ startować na 5000 metrach nad poziomem morza to rzecz niebagatelna, naprawdę bardzo ciężka. Można sprawdzić się tam w naprawdę trudnych, ekstremalnych warunkach. Była to też dla mnie okazja żeby choć trochę zaspokoić tę frustrację, która wynikła z powodu kontuzji, z braku adrenaliny. To się udało.

W dotychczasowej karierze Jaśkowiec największe sukcesy odniosła w sezonie 2009/2010. Wtedy to została podwójną mistrzynią świata do lat dwudziestu trzech - w Praz de Lys Sommand triumfowała w biegu na 10 kilometrów oraz w biegu łączonym. W Pucharze Świata w klasyfikacji generalnej była wtedy siedemdziesiąta piąta. Jej najlepszy pojedynczy start pucharowy to bieg na 30 kilometrów w Oslo w 2010 roku - zajęła w nim dziewiętnaste miejsce.

Komentarze (0)