Ostatni weekend listopada tradycyjnie upłynie pod znakiem inauguracji kolejnego sezonu w narciarstwie klasycznym. Wzorem z poprzednich lat pierwszym przystankiem zarówno dla skoczków, jak i zimowych dwuboistów będzie niewielka miejscowość Ruka, położona w pobliżu koła polarnego. Niezwykle mroźny klimat i dużo białego puchu sprawia, że przez większą część roku krajobraz okolic Kuusamo wygląda naprawdę bajecznie i zawsze zachwyca swoim niepowtarzalnym klimatem. Lodowa kraina, bo tak niewątpliwie można określić region w Laponii co roku jest doskonale przygotowana na przyjęcie całej plejady narciarzy. Fakt ten dziwić nie może, bo organizatorzy imprezy w północnej Finlandii zajmują się wielkim otwarciem od 2002 roku. Oznacza to, że rozpoczęciem sezonu zajmują się już dokładnie od dekady, a historia zawodów o Puchar Świata na magicznym kompleksie u podnóży szczytu w Ruce przedstawia się niezwykle ciekawie, choć najwięcej scenariuszy dla zawodów w tej części Europy zostało napisanych nie przez FIS, czy sportowców, ale mocny i zmienny wiatr, stale torpedujący harmonogram śnieżnej premiery.
W poszukiwaniu zimy
Ogromne problemy mieli w tym roku narciarze z ostatnim etapem przygotowań do zbliżającego się sezonu. Białego puchu było jak na lekarstwo. Do wyjątków nie należała nawet mroźna zazwyczaj w tym miesiącu Skandynawia. Ciepły klimat stopniowo paraliżował plany nie tylko drużynom, ale i organizatorom. W biathlonie Puchar IBU rozpocznie się nie jak początkowo planowano w Idre, ale w Oestersund. Do zmiany gospodarza inauguracyjnych zmagań doszło także w biegach, gdzie norweskie miasto Beitostolen zastąpiono innym, alternatywnym niegdyś dla igrzysk w Lillehammer - Sjusjoen. Największym zaskoczeniem było z pewnością przesunięcie premierowej odsłony drugiej ligi skoków, bo ta miała odbyć się 19-20 listopada w Rovaniemi. Jak się okazało - wysokie temperatury, panujące nawet u świętego Mikołaja spowodowały opóźnienie cyklu o niespełna dwa tygodnie. Co więcej, po raz pierwszy zawody w okolicach Kuusamo również stały przez pewien okres pod znakiem zapytania, ale obecnie o odwołaniu imprezy w Laponii mowy być już nie może. Sporo gwiazd w dalszym ciągu przeprowadza zatem trening siłowy, bądź ląduje na igelicie, jak zmuszony do weryfikacji swoich planów z powodu pogody Simon Ammann. Tymczasem najszybciej z przejścia na biały puch cieszyli się Amerykanie, mogący szlifować formę w Park City. Wkrótce przekonamy się, czy reprezentantom USA udało się to odpowiednio wykorzystać. W Europie najwcześniej, choć dopiero dziewiętnastego listopada do treningów oddany został normalny obiekt w austriackim Ramsau (HS 98). Jeszcze później przyszła kolej na "Rukatunturi", czy słynną "Lysgardsbakken". Oznacza to, że niemal każdy z zespołów w oczekiwaniu na nadejście zimy musiał jakoś improwizować.
Zmiana warty
Nadchodząca edycja Pucharu Świata będzie z pewnością przełomowa. Kibice nie zobaczą w niej bowiem wielu sportowców, którzy jeszcze niedawno grali pierwsze skrzypce na skoczniach, czy trasach w różnych zakątkach świata. Liczne grono sław, kończących swoje bogate kariery rok po igrzyskach w Kanadzie dotyczy każdej konkurencji narciarstwa klasycznego. Wcześniej wspominaliśmy o przykładach włoskich biegaczek - Arianny Follis, Marianny Longi, czy Słowenki Petry Majdic, a także równie utytułowanych panów - Vincenta Vittoza, Andrusa Veerpaluu, Jensa Arne Svartedala i Bjoerna Linda. W klubie, mogącym nosić nazwę "2011" nie brakuje też sporej grupy wybitnych lotników. Polscy miłośnicy pucharowego cyklu Waltera Hofera będą musieli odzwyczaić się od Adama Małysza. Dotychczas nasi kibice głównie dla niego jeździli na zawody, tworząc na nich gorącą i nieziemską atmosferę. Jak będzie wyglądała frekwencja pod Wielką Krokwią i innymi śnieżnymi arenami podczas tej zimy? Czas pokaże, ale na pewno dużo zależy od formy i wyników, uzyskiwanych przez podopiecznych Łukasza Kruczka. W podobnej sytuacji znajdują się też Finowie, osłabieni z kolei ich dumą narodową - Janne Ahonenem - pięciokrotnym zwycięzcą prestiżowego Turnieju Czterech Skoczni. W nieco mniej minorowych nastrojach nowy sezon powitają w Niemczech i Szwajcarii, gdzie na zasłużoną emeryturę odeszli odpowiednio Michael Uhrmann oraz mistrz globu z Liberca - Andreas Kuettel. Z pucharowej karuzeli nie wypadli za to jeszcze Martin Schmitt i Simon Ammann. W ślady "Orła z Wisły" poszedł również znacznie gorzej spisujący się u schyłku swojej przygody z "deskami" Primoż Peterka. Legendarny Słoweniec pożegnał się z rodakami na dawnej "Velikance" w Planicy. 32-latek ma w swoim dorobku między innymi dwie Kryształowe Kule i olimpijski brąz w drużynie z Salt Lake City. Na ten sam krok zdecydowali się też drugoplanowi zawodnicy - Balthasar Schneider, Andreas Vilberg, Wołodymir Boszczuk oraz Oleksandr Lazarowicz. Nad ewentualnym powrotem do rywalizacji cały czas zastanawia się Anders Jacobsen. Mimo wszystko szanse na udział Norwega w tegorocznym Pucharze Świata są raczej znikome. Należy wspomnieć też o tragicznej śmierci Pawła Karelina. Młody, bo zaledwie 21-letni Rosjanin zginął w październiku w wypadku samochodowym. Dramat skoczka z Niżnego Nowogrodu jest ogromną stratą dla Sbornej, dotychczas wiążącej z nim poważne nadzieje na olimpijski medal w Soczi. Wśród kombinatorów norweskich "pas" definitywnie powiedzieli natomiast Ronny Ackermann, Norihito Kobayashi, Sebastian Haseney, Felix Gottwald i Hannu Maninen, kolejna z gwiazd Kraju Tysiąca Jezior.
Imprezy sezonu
Nadchodząca zima jest w pewnym sensie wyjątkowa. W kalendarzu nie ma bowiem ani igrzysk olimpijskich ani też mistrzostw świata. Nie oznacza to jednak w żadnym przypadku brak emocji. Tradycyjnie jednym z najważniejszych punktów PŚ będzie prestiżowy Turniej Czterech Skoczni. Tym razem walka o narciarskiego Wielkiego Szlema może być niezwykle pasjonująca. Jest on celem numer jeden dla wielu czołowych zawodników. Na triumfie w tej imprezie najbardziej zależy Gregorowi Schlierenzauerowi i Simonowi Ammannowi. Ten drugi zdobył już niemal wszystko. Szwajcar ma na swoim koncie cztery złota olimpijskie, tytuł mistrza globu, Kryształową Kulę oraz złoty medal dla najlepszego lotnika. Do tej bogatej kolekcji brakuje mu zatem tylko sukcesu w TCS. Przypomnijmy, że niekwestionowanym królem rozgrywanego na przełomie grudnia i stycznia turnieju jest Janne Ahonen, zwyciężający w nim aż pięciokrotnie, a w sumie w dziesięciu edycjach stawał na końcowym "pudle". Kolejne święto dla miłośników białego szaleństwa to z pewnością mistrzostwa świata w lotach, a te odbędą się 24-26 lutego w Vikersund (HS 225). Norweski mamut prawdopodobnie ponownie uległ drobnej modernizacji i organizatorzy twierdzą, że loty powyżej magicznej granicy 250 metrów będą na nim możliwe. Podczas minionej zimy na tym obiekcie kilkukrotnie pobity został należący od sześciu lat rekord Bjoerna Einara Romoerena. Ostatecznie najdalej, bo na 246,5m lądował Johan Remen Evensen. Nietrudno szukać faworytów do wygranej na "Vikersundbakken". Za największych uznać można Austriaków - Gregora Schlierenzauera, czy specjalistę od tego typu skoczni Martina Kocha.
Drobne zmiany w kalendarzu PŚ
Inauguracja sezonu tradycyjnie rozpocznie się we wspomnianej Ruce. W następny weekend skoczkowie zjawią się w Lillehammer, by potem odwiedzić czeski Harrachow i Engelberg, który jak zwykle kończy pierwszy period walki o Kryształową Kulę. Początek TCS zaplanowano na 29-tego grudnia eliminacjami w Oberstdorfie, a finałowy konkurs ma odbyć się w święto Trzech Króli. Zawodnicy nie będą mieli zbyt dużo czasu na odpoczynek. Już w połowie stycznia czekają ich loty w austriackim Bad Mitterndorf (HS 200). Tydzień później zawitają do Polski, aby stanąć na rozbiegu Wielkiej Krokwi. Ostatnia część czwartego etapu to zmagania w japońskim Sapporo i w Val die Fiemme. Konkursy we Włoszech to oficjalna próba przed MŚ w 2013 roku. Następny period z powodu FIS Team Tour jest całkowicie niemiecki i składa się z zawodów w Willingen, Klingenthal i Oberstdorfu (HS 213). Na finiszu minimalna zmiana. Po Lahti zamiast Kuopio znalazła się słynna "Granasen" w Trondheim, po której pucharowa rywalizacja przeniesie się do Oslo. Ostatni weekend z Walterem Hoferem i spółką to trzy konkursy w słoweńskiej Planicy. Dawna "Velikanka" gościć będzie lotników stosunkowo wcześnie, bo już 16-18 marca.
Czarne konie
Objawieniami zimy mogą z pewnością być Niemiec Richard Freitag, przechodzący z kombinacji norweskiej Junshiro Kobayahashi, czy rewelacyjny Vladimir Zografski. Cała "trójka" nadspodziewanie dobrze spisywała się podczas letniej Grand Prix, pokazując ogromny potencjał. Wielką zagadką jest również forma powracającego w Lillehammer Davida Zaunera. My oczywiście liczymy na biało-czerwonych, którzy także na igelicie skakali równo i daleko.
Austriacy, Norwegowie, Freund i...?
Do głównych kandydatów do wygranych dołączył Kamil Stoch. Trzeba przyznać, że Polak ustabilizował swoją formę na naprawdę wysokim poziomie. Szyki faworytom mają szansę pokrzyżować także doskonale prezentujący się latem Japończycy z Daiki Ito na czele.