Zawodnicy są dobrze przygotowani i głodni startów - rozmowa z Łukaszem Kruczkiem, trenerem kadry A skoczków narciarskich

Już w najbliższy weekend w Kuusamo rozpocznie się kolejna edycja Pucharu Świata w skokach narciarskich. Reprezentacja Polski poleci do Finlandii we wtorek, żeby przed pierwszym startem potrenować jeszcze w Rovaniemi. Trener kadry Łukasz Kruczek przed wyjazdem na inauguracyjne zawody udzielił portalowi SportoweFakty.pl wywiadu, w którym mówi o przygotowaniach do sezonu i szansach poszczególnych zawodników.

W tym artykule dowiesz się o:

Daniel Ludwiński: Polska kadra ma już za sobą okres letnich przygotowań, wkrótce pierwsze konkursy. Jak podsumuje Pan zgrupowania, na których ćwiczyli kadrowicze? Czy wszystkie założenia treningowe udało się zrealizować?

Łukasz Kruczek: Sprzyjała nam pogoda i może poza ostatnimi dwoma tygodniami wszystko wyszło tak jak zaplanowaliśmy. Te ostatnie tygodnie były niezależne od nas, nie mieliśmy styczności z prawdziwym śniegu, więc trenowaliśmy na rozbiegu lodowym, to był taki substytut przygotowań, tego pierwszego śniegu. Tak było jednak w przypadku wszystkich ekip, nikt nie miał lepiej, nikt nie miał gorzej. Wszystko udało się zrealizować, jesteśmy więc zadowoleni. Formę zweryfikują zawody. Teraz można wróżyć z fusów, wszystko okaże się na przestrzeni pierwszych tygodni, gdy ruszy Puchar Świata.

Zarówno rok temu i jak tym razem Polacy bardzo dobrze spisywali się w konkursach na igelicie w ramach letniej Grand Prix. Przed rokiem nie miało to jednak w przypadku niektórych zawodników, jak choćby Macieja Kota, żadnego przełożenia na formę zimą. Czy w związku z tym w tym roku letnie przygotowania uległy zmianie żeby nie powtórzyć tych samych błędów?

- Zmieniło się całe lato. Rok temu było bardzo dużo startów, zawodnicy byli maksymalnie eksploatowani. Wynikało to z założeń, jakie mieliśmy przygotowani na tamto lato, chcieliśmy bowiem powiększyć kwoty startowe, żeby później zimą jak najwięcej zawodników mogło startować w zawodach, a nie siedzieć w domu. W tym roku wszystko podzieliliśmy, głównie dzięki temu, że bardzo dobrze prezentowała się grupa młodzieżowa. Inni zawodnicy startowali w zawodach Grand Prix, inni w Pucharze Kontynentalnym, więc w przypadku naszych czołowych skoczków liczba startów zmniejszyła się nawet o 2/3. Generalnie całe lato nie byli więc eksploatowani, wcześniej zeszli ze skoczni, i teraz inaczej stoją motorycznie. Nie ma zagrożenia, żeby teraz u progu sezonu byli już zmęczeni i znużeni startami. Są tych startów głodni, a do tego dobrze przygotowani.

Niedawno reprezentacja przebywała na Cyprze. Skąd pomysł na wyjazd w to miejsce? Czy jest to wzorowanie się na Austriakach, którzy jeżdżą przed sezonem do Egiptu?

- Nie wiem do końca jaki był cel tego austriackiego zgrupowania. My od razu na początku uznaliśmy, że chcemy aby ten sezon różnił się nieco od poprzedniego. Mamy taką szansę, gdyż nie ma imprezy głównej, docelowej, więc ten sezon jest nieco lżejszy, chociaż nie lekki. Chcieliśmy jasno odgraniczyć sezon letni, igelitowy, od sezonu zimowego, przedzielić to zgrupowaniem, które będzie miało charakter typowo kondycyjny, motoryczny, i długo zastanawialiśmy się, gdzie je ulokować. Wybór padł na Cypr, choć braliśmy pod uwagę też inne warianty. Dlatego Cypr, bo nie chcieliśmy pchać się w upały, tak jak Austriacy, którzy pojechali do Afryki. Trochę baliśmy się skrajnych temperatur i tego, że wpłynie to na nas negatywnie. Chcieliśmy zachować klimat chociaż podobny do tego panującego w Europie i to się udało. Pogoda była dobra, ale bez upałów, więc wszystko wyszło tak jak chcieliśmy.

Apoloniusz Tajner, prezes Polskiego Związku Narciarskiego, mówi że jego zdaniem Kamil Stoch, kreowany na lidera polskiej kadry, ustabilizował swoją formę i może już na stałe zadomowić się w światowej czołówce. Czy zgodzi się Pan z tym stwierdzeniem?

- Ja myślę, że on już się w niej zadomowił, to nie jest kwestia czasu, to już się stało. Dwa lata temu Kamil był trzydziesty na świecie, rok temu latem był już drugi. Ostatnią zimę skończył w pierwszej dziesiątce wygrywając trzy konkursy Pucharu Świata, co już jest wielkim sukcesem. Teraz w lecie znów zajął drugie miejsce skacząc bez specjalnego przygotowania. Można powiedzieć, że to jest zawodnik, który jest już między tymi najlepszymi. Liczymy więc, że będzie tak samo również zimą i że Kamil będzie nadal zawodnikiem z czołówki światowej.

Stefan Hula przeszedł latem operację. Znalazł się w kadrze na Kuusamo, czy to oznacza, że po urazie nie ma już śladu?

- Jeśli chodzi o problemy to wszystko za nim. W ostatnich dwóch tygodniach motorycznie doszedł do stanu sprzed kontuzji, do odpowiedniej formy sportowej. Teraz musi się to wszystko przełożyć na dobre starty. My dajemy mu swego rodzaju kredyt zaufania. Stefan dawno nie startował, chcemy żeby się pokazał. Jego skoki są poprawne, liczymy więc na dobre starty w jego przypadku. Być może powtórzy się sytuacja, która już kiedyś miała miejsce z Kamilem Stochem czy z innymi zawodnikami, że po kontuzji wraca się jak gdyby wzmocnionym i pewniejszym tego, co chce się osiągnąć.

W ubiegłym sezonie Piotr Żyła stał się skoczkiem numer trzy w polskiej kadrze. Prowadził go wtedy trener Jan Szturc. Czy w nowym sezonie Żyła nadal będzie trenował z tym szkoleniowcem?

- Od razu po ubiegłym sezonie, gdy było pewne, że Piotrek znajdzie się w kadrze A, zdecydowaliśmy, że tego schematu nie będziemy zmieniać znacząco, jedynie go zmodyfikujemy. Współpraca między kadrą, a trenerem Szturcem, układa się bardzo dobrze na wszelkich płaszczyznach, więc nie było tutaj żadnego przepychania się. Piotrek na zgrupowaniach trenuje z kadrą, a poza nimi z Jasiem Szturcem. Jest tutaj pełna współpraca. Nie chcieliśmy zmieniać czegoś co funkcjonuje bardzo dobrze.

Sporo emocji wśród kibiców wywołała nominacja Jana Ziobro, który poleci do Kuusamo na pierwsze konkursy Pucharu Świata. Do tej pory w Pucharze Świata startował on tylko w Zakopanem, więc jego wybór jest dla wielu niespodzianką.

- Przyznam szczerze, że nie wiem dlaczego to ma być niespodzianka, dla mnie to dość dziwne, że tak to jest przyjmowane. Zawodnik skacze dobrze, latem pokazuje się w konkursach letniej Grand Prix w Azji. W tym momencie wykazuje stabilizację, zrobił duży postęp od zeszłego roku, więc jak najbardziej zasłużenie powinien jechać i startować. Do tego cechują go bardzo dobre warunki motoryczne, a to w zawodach Pucharu Świata, szczególnie na takich skoczniach jak w Kuusamo, procentuje. Zobaczymy, spróbujemy, ma szansę się pokazać.

Co dzieje się z Łukaszem Rutkowskim? Ostatnio w wywiadzie dla naszego portalu mówił, że liczy nawet na miejsca w pierwszej piętnastce konkursów o Puchar Świata, choć jeszcze niedawno słyszało się głównie o jego problemach zdrowotnych.

- Łukasz od dwóch miesięcy nie trenuje, jest chory, w najbliższych dniach czeka go zabieg chirurgiczny. Na tę chwilę nie ma możliwości żeby był zdolny do uprawiania sportu i do treningów. Nie wiem więc skąd takie informacje. Po mistrzostwach Polski, które były osiemnastego września, ustaliliśmy pewne kwestie podczas badań lekarskich. Na razie musi wrócić do zdrowia. Mam informacje od mojego asystenta, który z nim ostatnio rozmawiał, że w najbliższych dniach Łukasza czeka zabieg. Dokładnych szczegółów nie znam, nie jestem też kompetentny, żeby o nich mówić. Czekamy na powrót Łukasza do zdrowia, dopiero wtedy będzie on mógł rozpocząć w stu procentach treningi.

W kadrze młodzieżowej są między innymi Klemens Murańka, Tomasz Byrt, czy dobrze prezentujący się latem Aleksander Zniszczoł. Jakie cele są im stawiane przed nowym sezonem? Czy będą startowali regularnie w Pucharze Świata?

- Dla tych młodych zawodników głównym celem będą mistrzostwa świata juniorów i pod tym kątem są przygotowywani przez Roberta Mateję. Myśmy w ogóle nie brali ich pod uwagę jeśli chodzi o te pierwsze konkursy Pucharu Świata. Mają one to do siebie, że są bardzo trudne. Jeśli w przypadku młodych zawodników od razu na początku powinie się noga to czasami trudno wyprowadzić takiego skoczka na właściwą ścieżkę w późniejszym okresie. Wtedy jest już dużo startów, nie ma czasu na trening. Zdecydowaliśmy więc, że zostają oni w kraju, zaczynają starty od Pucharu Kontynentalnego. Jeśli tam wszystko będzie dobrze to oczywiście starty w Pucharze Świata są również w ich przypadku możliwe, jednak dopiero w późniejszej części sezonu.

Do Kuusamo leci siedmiu zawodników. W ilu konkursach na początku sezonu będzie startowała właśnie ta siódemka?

- Mamy zaplanowany start w tym składzie w pierwszych czterech konkursach. Po Kuusamo jedziemy stamtąd do Lillehammer. Powrót będzie potem, mamy nadzieję, że będzie przygotowany wtedy jakiś obiekt, na przykład w Wiśle lub w Zakopanem, i że wówczas będziemy mogli przeprowadzić wspólny trening z tymi zawodnikami, którzy zostaną na miejscu i nie wystartują w Kuusamo i Lillehammer. Przed trzecim weekendem Pucharu Świata, który będzie w Harrachovie, być może dokonamy już jakichś zmian.

Kwalifikacje do pierwszego konkursy w nowym sezonie są zaplanowane na piątek. Kiedy wylatujecie do Kuusamo?

- Wyruszamy 22 listopada we wtorek, lecimy wtedy do Rovaniemi. Tam chcemy dzień później odbyć trening na normalnej skoczni. Następnie udamy się do Kuusamo, tam jest już program oficjalny, 25 listopada odbędą się dwie serie treningowe, a po nich kwalifikacje.

Nowy sezon będzie dla polskich skoków narciarskich pierwszym bez Adama Małysza. Wielu kibiców oglądało skoki głównie dzięki niemu. Myśli Pan, że ta dyscyplina sportu nadal będzie w naszym kraju tak popularna jak do tej pory?

- Myślę, że tak. Jest bardzo duże grono kibiców, którzy interesują się samymi skokami narciarskimi. Na pewno część fanów, będących stricte kibicami Adama, przejdzie do sportów motorowych, co wyjdzie sportom motorowym na zdrowie, jednak i tak myślę, że wierne grono kibiców samych skoków narciarskich pozostanie.

Jakie wyniki polskich skoczków zadowolą trenera Łukasza Kruczka w nowym sezonie?

- Myślę, że naszą ekipę stać na rywalizację o miejsce w czołowej trójce końcowej klasyfikacji w Pucharze Narodów, tak jak to było w ostatnim sezonie. Jeśli będziemy o tę trójkę walczyć to będzie to naprawdę wynik satysfakcjonujący. W tym roku będzie to utrudnione, bo wcześniej był jeszcze z nami Adam Małysz. Teraz inni zawodnicy będą musieli przejąć na siebie to obciążenie zdobywania punktów.

Dziękuję za rozmowę.

Komentarze (0)