Justyna Kowalczyk wygrała pierwszą konkurencję rozgrywaną w Rogli, sobotni bieg na 10 kilometrów stylem klasycznym. Dzień później w sprincie techniką dowolną było już gorzej, jednak Polka była nieco zmęczona po wcześniejszym starcie. - Justyna też odczuła trudy tego biegu, ale nie w takim stopniu, jak Norweżki, które za metą padły wyczerpane - mówi trener Aleksander Wierietielny, cytowany na oficjalnej stronie Kowalczyk. - Skofterud nie miała nawet sił by stać na podium, tylko na nim siedziała. Klimat w Rogli i tutejsze powietrze najwyraźniej jednak odpowiadają Justynie. Sama mówi, że czuje się w tym miejscu zdecydowanie lepiej niż na przykład w Davos. Z drugiej strony większość osób twierdzi, że to właśnie w Szwajcarii biega się lżej. Rogla położona jest na podobnej wysokości jak Davos czy włoska Santa Caterina, więc widocznie rzeczywiście powietrze w tym miejscu bardzo Justynie pasuje.
Zdecydowana większość ekip opuściła Roglę od razu po zawodach. Kowalczyk wspólnie ze swym szkoleniowcem odbyła jednak jeszcze jeden trening. - Jeszcze w poniedziałek rano wyszliśmy w Rogli na trasy, na trening. Już było na nich całkiem pusto, tylko Rosjanie jeszcze zostali by trenować aż do 22 grudnia. My już w poniedziałek po treningu wyruszamy jednak w drogę. Zawożę Justynkę do Wiednia, skąd samolotem leci ona do Warszawy na konsultacje do doktora Śmigielskiego. Później już powrót do domu i święta - przedstawia plany Kowalczyk jej trener.
Źródło: justyna-kowalczyk.pl