Inga Dziergas: Od dłuższego czasu nie możesz ustabilizować swojej formy, co zaważa na słabych wynikach podczas zawodów. Co o tym sądzisz?
Jakub Kot: To prawda, niestety od paru lat moja dyspozycja jest na niskim poziomie i to zdecydowanie dużo poniżej moich oczekiwań. Nawet jak mam lepsze momenty, to zaraz coś się dzieje i wracam do słabego skakania. Najwyższa pora, żeby to zmienić i przestać stać w miejscu, odbić się od tego dołka, robić postępy i piąć się do góry. Oczywiście wszystko jest łatwo powiedzieć, a z realizacją czasem bywa gorzej.
Wiesz dokładnie, co musisz poprawić?
- To nie takie proste. Nie wystarczy poprawić jednego elementu. Gdy się nie ma formy, to zazwyczaj oznacza, że jest sporo rzeczy do poprawy. Znika jeden problem, przychodzi następny i tak w kółko. Jeżeli o mnie chodzi, jest wiele elementów, nad którymi muszę pracować, ale póki co trzeba znaleźć ten najważniejszy i na nim się skupić, nie wszystko na raz.
Ile mniej więcej czasu poświęcasz treningom?
- To zależy od tego, jaki akurat mamy okres treningowy. Czasami ćwiczeń jest więcej (na zgrupowaniach trenujemy codziennie, czasami nawet po trzy treningi na dzień), ale kiedy indziej za to jest ich mniej i mamy czas na odpoczynek. Naprawdę różnie to bywa.
Kilka pucharowych konkursów już za nami. Jak uważasz, czy dostaniesz w tym sezonie szansę startu w zawodach najwyższej rangi?
- Nie ukrywam, cały czas na to liczę. Zdaję sobie sprawę, że prezentując taki poziom jak ostatnio, nie dostanę tej szansy. Tak na dobrą sprawę to nawet na nią nie zasługuję. Żeby pokazać się w Pucharze Świata, należy naprawdę solidnie skakać. Pozostaje mi teraz mieć nadzieję, że te dobre momenty są jeszcze przede mną i że uda mi się w końcu dalekimi lotami wywalczyć sobie miejsce w zespole na niejeden PŚ, może nawet w tym sezonie.
Skoki narciarskie na pewno nie są jedynym sportem w Twoim życiu. Jakie jeszcze dyscypliny Cię interesują?
- Bardzo lubię grać w siatkówkę. Do tego regularnie oglądam wyścigi F1, jak mam czas i okazję to jeżdżę na rajdy samochodowe czy też mecze hokeja - oczywiście jako kibic.
Jak już wspomniałeś wcześniej, sporo czasu poświęcasz treningom, ale bez wątpienia znajdujesz czas na coś jeszcze. Czym oprócz skoków zajmujesz się na co dzień?
- Skoki jak na razie naprawdę zajmują całe moje życie. Zazwyczaj mój dzień powszedni w sezonie to po prostu trening albo wyjazd na obóz, zawody, odpoczynek itp. Oczywiście po zimie dochodzą do tego jeszcze studia i nauka.
Ile zarabia przeciętny skoczek narciarski?
- Z przykrością muszę przyznać, że skoki to niezbyt dochodowy sport. Jeżeli ma się indywidualnego sponsora, to z nim ustala się kwotę, jaką wypłaca, ale nie są to duże pieniądze. Oczywiście w przypadku zawodników z czołówki Pucharu Świata wygląda to zdecydowanie lepiej, bo przecież za każde dobre miejsce dostaje się nagrody pieniężne, nagrody od sponsora itd. Mimo wszystko w porównaniu do zarobków piłkarzy, siatkarzy, czy tenisistów są to śmieszne kwoty. Nie ma konkretnej sumy, którą się otrzymuje. Przeciętnym zawodnikom niestety nie jest łatwo...
Skoki narciarskie trenuje także Twój brat Maciej. Co sądzisz o jego występach?
- Ciężko to jednoznacznie stwierdzić. Maciek zazwyczaj ma świetny sezon letni, a zimą zaczynają się schody i przychodzi załamanie formy. Bardzo cieszę się z jego pierwszych pucharowych punktów, które zdobył w Lillehamer. Miałem jednak po tych zawodach nadzieję, że jak już raz udało mu się zapunktować, to później wszystko pójdzie z górki i będzie to robił regularnie. Scenariusz niestety nie okazał się być tak kolorowy i po przyjeździe z Norwegii znów nastąpił spadek jego dyspozycji. Teraz jest na Turnieju Czterech Skoczni i liczę na to, że tam zaprezentuje się z jak najlepszej strony.
Zdarza Wam się zacięcie między sobą rywalizować?
- Sport od zawsze łączy się z rywalizacją, to normalna sprawa, że zawodnicy walczą między sobą. Z bratem wygląda to jednak u mnie zupełnie inaczej. Zawsze życzę mu jak najlepiej i trzymam za niego kciuki, nawet kiedy występujemy oboje w tych samych konkursach.
Odejdźmy teraz od tematu skoków narciarskich. Jakie są Twoje marzenia nie związane ze sportem?
- Wbrew pozorom to nie jest łatwe pytanie. Sport jak na razie pochłania prawie 24 godziny każdego mojego dnia i głównie na nim się skupiam. Nie wiem, jakie konkretnie są moje marzenia, te "niesportowe", chociaż na pewno chciałbym być po prostu zdrowy, móc robić to, co lubię i żyć w miarę wygodnie, czyli tak, by pozwolić sobie na różne przyjemności.
Co w życiu jest dla Ciebie najważniejsze?
To jest kolejne ciężkie pytanie. Myślę, że w życiu najważniejsza jest dla mnie rodzina (rodzice, brat, dziadkowie oraz najbliższe mi osoby, na które zawsze mogę liczyć). Na równi z tym stawiam także wiarę w Boga.
Jeden z Twoich kibiców poprosił, by zadać Ci pytanie o zespół Depech Mode. Słyszałeś o tym zespole? Znasz może jakieś ich piosenki?
- Oczywiście obił mi się o uszy taki zespół, ale przyznam się, że ani nie znam, ani nie słucham ich piosenek.
Jaki zatem rodzaj muzyki preferujesz?
- Przyznam, że nie mam ulubionego jednego typu muzyki czy też zespołu. Słucham wszystkiego, co wpadnie mi w ucho. Może być to techno, pop, hip-hop, dance… po prostu wszystko! Moją ulubioną stacją radiową jest RMF Maxxx, puszczają tam naprawdę dobre piosenki!
2011 odszedł w zapomnienie, czas przywitać 2012! Masz jakieś postanowienia noworoczne?
- Oj przyznam się, że jeszcze o tym nawet nie myślałem. Faktycznie jakieś postanowienie na nowy rok powinno być! Niech będzie poprawa formy, by moje skoki były lepsze, ale jak już mówiłem, to nie takie proste. W 2012 roku chciałbym mieć przez cały czas uśmiech na twarzy i dalej czerpać przyjemność z tego, co robię. Do tego dalej ciężka praca, cierpliwość i powinno być wszystko ok!